Świadkowie relacjonują, że na miejsce jechała karetka pogotowia. Siły bezpieczeństwa w Tuluzie nie miały przez całą noc kontaktu z podejrzanym. Poinformował o tym minister spraw wewnętrznych Francji Claud Gueant w jednej ze stacji radiowych. Dodał, że nie ma pewności, czy mężczyzna żyje. Podkreślił przy tym, że służbom chodzi o to, by ująć go żywego.  

W nocy w pobliżu domu, gdzie zabarykadował się mężczyzna, słychać było odgłosy eksplozji. Minister spraw wewnętrznych potwierdził, że detonacje miały osłabić opór domniemanego zabójcy. Mężczyzna zapowiadał, że nie odda się w ręce policji. W poniedziałek mężczyzna zastrzelił przed szkołą żydowską w Tuluzie 30-letniego nauczyciela i troje dzieci. Według policji, ten sam mężczyzna jest też odpowiedzialny za zabójstwa żołnierzy w Tuluzie i Montauban 11 i 15 marca. W środę rano zamierzał zamordować kolejnego żołnierza i dwóch policjantów - czytamy na portalu polskieradio.pl.


Morderca ma 23 lata, urodził się we Francji w rodzinie imigrantów z Algierii. Serwisy zagraniczne podawały, że probował bez powodzenie zaciągnąć się do Legii Cudzoziemskiej. Sprawca przebywał w Pakistanie i Afganistanie, gdzie przechodził najprawdopodobniej szkolenie terrorystyczne. Agenci Al-Kaidy mieli go namawiać, aby dokonał zamachu samobójczego, ale on na to nie przystał.

 

Nie trzeba psychologów, aby stwierdzić, że ów morderca był narcystycznym psychopatą. W Internecie znaleziono jego zdjęcia na których pozował z bronią, a także ścigał się samochodem.


Podczas negocjacji z policją bandyta zachowywał zimną krew. Jeszcze wczoraj wydawało się, że był skłonny do poddania się. Jednak podczas jednej z rozmów miał powiedzieć: "Chcę umrzeć z bronią w ręku".

 

PSaw/polskieradio.pl