Alaina Giordano od grudnia 2007 roku walczy z rakiem piersi. Ken Snyder, jej były mąż, uważa, że Alaina jest tak chora (ma przerzuty), że lekarze nie potrafią nawet określić, ile jeszcze zostało jej życia. On zaś jest nie tylko zdrowy, ale w przeciwieństwie do swojej byłej bezrobotnej żony ma stałą pracę. Sędzia Nancy Gordon orzekła, że 15 czerwca 11-letnia Sofia i 5-letni Bud mają przeprowadzić się do Chicago, gdzie mieszka ich ojciec.


Zdaniem sędziny nie wiadomo, jak rozwinie się choroba i czy chora będzie w stanie zapewnić dzieciom bezpieczeństwo oraz środki utrzymania. Powołując się na opinię psychologów podkreślała też, że „dzieci, które mają rodzica chorego na raka, potrzebują więcej kontaktu z rodzicem zdrowym".


Wyrok jest o tyle okrutny, że oznacza dla kobiety utratę kontaktu z dziećmi. Chicago jest oddalone o niemal 1400 kilometrów od Karoliny Północnej, gdzie mieszka kobieta, więc nie będzie mogła często odwiedzać dzieci. Przeprowadzka oznaczałaby z kolei przerwanie terapii w miejscowym szpitalu, co mogłoby doprowadzić do jej szybkiej śmierci.


- To niebezpieczny wyrok dla mnie i moich dzieci, ale także dla ludzi na całym świecie, którzy chorują na raka – przekonuje Alaina Giordano. Od kilku tygodni zbiera pieniądze na adwokata, który pomoże jej odzyskać dzieci.


Ponad 75 tys. osób podpisało w Internecie petycję do gubernatora zatytułowaną „Nie pozwól, by sędzia zabrał dzieci Alainy Giordano tylko dlatego, że ma raka".


eMBe/Rp.pl