Państwo Islamskie wciąż dobrze sobie radzi. Wbrew rozmaitym prognozom i (nieudolnym) wysiłkom międzynarodowej koalicji antyterrorystycznej ekstremiści posuwają się naprzód i odnoszą kolejne sukcesy. Prowadzą obecnie bardzo agresywną ofensywę, próbując zająć ważne miasto Ramadi, położone blisko stolicy Iraku, Bagdadu.

Sunnicy wodzowie plemienni, którzy bronią miasta, twierdzą, że niemal nie mają już broni ani amunicji, są dlatego pod coraz silniejszą presją ze strony ekstremistów.

Do porażki przyznaje się także irackie ministerstwo obrony, nie ukrywając, że bojownicy zyskali nowe punkty oparcia w prowincji Anbar. Ministerstwo dodaje oczywiście, że sytuacja „jest pod kontrolą”. Według oficjalnego komunikatu Stanów Zjednoczonych Ramadi nadal pozostaje pod kontrolą irackiego rządu. Nie wiadomo jednak, czy punkt uda się utrzymać.

Jeszcze w poniedziałek Pentagon oświadczył, że siły irackie, wspomagane przez naloty prowadzone przez międzynarodową koalicję antyterrorystyczną pod egidą USA, odzyskały około 25 proc. terytoriów zagrabionych od ostatniego roku przez Państwo Islamskie.

Niestety, jak informują iraccy oficjele, bojownicy zajęli już kilka kolejnych wiosek, przygotowując się do nowej silnej ofensywy na Ramadi.

Iracka armia oficjalnie podaje, że planuje wypchnąć najpierw siły Państwa Islamskiego z prowincji Anbar, a następnie spróbować odbić z rąk ekstremistów Mosul, zajęty przez nich w czerwcu ubiegłego roku. Z tego powodu utrata Ramadi byłaby dla Iraku tragiczna, krzyżując sam fundament planu wyzwolenia kraju.

pac/usa today