Historia tej linii komórkowej jest bardzo dobrze udokumentowana. W 1962 roku w Szwecji w zgodzie z prawem zabito czteromiesięczne dziecko, którego nie chciała matka. Jego płuca zostały wysłane do Filadelfii, gdzie Leonard Hayflick wykorzystał je do wytworzenia szczepionek przeciw różyczce, wściekliźnie, polio, ospie wietrznej i półpaścowi.

Kobieta, której dziecko zostało zabite i wykorzystane do badań nigdy nie wydała na to zgody. Jej tożsamość jest znana, ale nie chce się ona wypowiadać na ten temat. Lekarze uczestniczący w zabiciu dziecka już nie żyją. A ich następcy nie mają wątpliwości, że zabicie tego dziecka dobrze przysłużyło się medycynie. - Te komórki z jednego płodu bez wątplienia uratowały życie milionów osób – podkreśla jeden z naukowców.

Ale Stolica Apostolska ma w tej sprawie inne zdanie. Wedle jej ekspertów szczepionki, które powstały z zabitych ludzi powinny budzić poważny sprzeciw sumienia, a jeśli jest to możliwe trzeba domagać się ich zastępników, które nie wymagały likwidacji życia ludzkiego. Jeśli nie jest możliwe ich otrzymanie, wówczas po jasnym sprzeciwie sumienia, możliwe jest ich zastosowanie.

TPT/BioeEdge.org