„Wprost” wyliczył, że Tusk jako premier latał do domu średnio siedem razy w miesiącu. Do pracy przychodził w poniedziałki popołudniu. „SE” podaje, że w warszawskiej kancelarii pojawiał się w ten dzień dopiero w godzinach 15-16. Ale skoro się pojawiał – to nie musiał wypisywać wniosku urlopowego. I to mimo tego, że jego weekendy, jak pisze „SE”, „trwały trzy i pół do nawet czterech dni”.

„W związku z rozwiązaniem stosunku pracy panu premierowi Donaldowi Tuskowi wypłacono ekwiwalent za 102 dni niewykorzystanego urlopu wypoczynkowego” – powiedziała „SE” Kancelaria Premiera. Jako, że Donald Tusk zarabiał miesięcznie ok. 16 tysięcy złotych brutto, to za niewykorzystany urlop musiał otrzymać nieco ponad 78,3 tysięcy złotych.

bjad/se.pl