- Reforma ministra Handkego jest problemem. Gimnazja nie sprawdziły się. Jest kilka tego powodów. Pierwszy – trzyletni cykl nauki przedmiotu okazał się zbyt krótki i to widać na przykładzie np. historii. Drugi - gimnazja jako wydzielona szkoła okazały się bardzo trudnym doświadczeniem dla nauczycieli, którzy muszą się podjąć bardzo trudnej, wręcz tytanicznej wychowawczej pracy. Pracy nad kształceniem młodzieży w bardzo dynamicznym stadium rozwoju i nierównolegle w sensie płciowym odbywającym się. Dziewczęta intelektualnie, emocjonalnie i fizycznie rozwijają się inaczej od chłopców. To często kieruje wtedy na plan dalszy przekazanie wiedzy. W prywatnych szkołach gimnazja są często zbyt małe aby mogły się utrzymać i są często łączone ze szkołami ponadgimnazjalnymi. Są argumenty za tym, aby zostały one likwidowane.

 

Choć są tutaj różne opcje i rozwiązania. Nauczanie początkowe, szkoła podstawowa do 8 klasy i szkoła ponad podstawowa – czyli to, co było przed reformą. Inna opcja to powrót do struktury przedwojennej, gdzie gimnazjum było dwuetapowe z małą maturą i duża maturą. Czyli to co jest dziś, gdzie młodzież w wieku 16 lat jest profilowana do dalszego etapu rozwoju czyli studiów.

 

Edukacja to jednak na tyle ważny segment życia publicznego, że warto zapomnieć o sporach partyjnych, ale szukać porozumienia, które wypracowałoby optymalne rozwiązanie. Trzeba być jednak realistą, bo za każdą reformą szkolnictwa idzie też pewien program ideowy. Przed wojną też takie bardzo mocne spory istniały. Są one i dziś.

 

Edukacja i szkoła jest terenem, który też nie może być ustawicznie w reformie, poddawany ciągłym zmianom, ponieważ to osłabia zdolność do skutecznego kształcenia i wychowywania. Jest to poddawanie ciągłym wstrząsom nowego nauczania czy organizowania szkoły. Każde nowe rozwiązanie powoduje też dodatkowe koszty.

 

Osobiście uważam, że teraz jest dobry czas na działania koncepcyjne. 19 maja odbędzie się w Krakowie kongres na ten temat. Cieszę się, że SLD też myśli koncepcyjnie. Taki zespół powinien też powołać MEN. One mogą działać niezależnie od siebie i co jakiś czas się spotykać. To powinny być skuteczne dyskusje ponad partyjne, bo dotyczą realnej przyszłości Polski.

 

Czy chcemy chronić ciągłość komunikacji z przeszłymi pokoleniami, czy chcemy być pokoleniem, które zostanie zapamiętane jako to, które przerwało możliwość zrozumienia przeszłości przez nasze dzieci, wnuki czy prawnuki? Nie chcę być tak zapamiętany - podkreśla Żaryn.

 

Not. Jarosław Wróblewski