Około 40 km na północny zachód od Świnoujścia zatonął jacht z 12 osobami na pokładzie. Wiesław Jasiński, inspektor operacyjny z Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa poinformował, że sygnał o zdarzeniu dotarł do Polski… ze Stanów Zjednoczonych. Później został potwierdzony przez niemieckie służby.

– Okazało się, że ponad 20 mil (morskich; ok. 40 km) na północny zachód od Świnoujścia zatonął jacht bandery Bermudy-Antigua. Jest to jacht czarterowany, którego właścicielem jest Polak. Na pokładzie było 12 osób. Te 12 osób uratował przepływający blisko niewielki, niemiecki kuter. My ze swej strony wysłaliśmy w rejon statek sar 3000 passat, który odebrał wszystkich rozbitków z kutra rybackiego. Niestety, jeden z rozbitków nie żyje – powiedział insp. Jasiński w rozmowie z TVN24.

Według informacji przekazanej przez rzecznik Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni, Mirosławę Więckowską, jednostka, która zatonęła to 23-metrowy szkuner „Down North”. O Problemach szkunera powiadomiła załoga niemieckiego kutra "Palucca". Niemieccy rybacy poprosili o pomoc, więc w ich kierunku skierowano statek ratowniczy.

Załoga szkunera dotarła już do Świnoujścia. Ocalali są w dobrym stanie.

Szkuner "Down North" wyruszył po południu w sobotę ze Świnoujścia na wyprawę badawczą na północ, za koło podbiegunowe. Uczestnicy wyprawy mieli zamiar uczcić 35 lat od zakończenia prac modernizacyjnych w polskiej stacji badawczej Hornsund na Spitsbergenie. Załoga miała wrócić do Polski 10 października, po przepłynięciu 8410 mil morskich (ponad 15,5 tys. kilometrów).

KZ/Tvn24.pl