W przypadku planowanego ataku na Syrię obóz wojenny jest bardzo wąski: prezydent Obama i jego mocodawcy oraz, z liczących się państw, Turcja. Natomiast obóz sprzeciwu wobec agresji jest szeroki i wielowątkowy, np.: papież Franciszek i prezydent Putin, ajatollahowie z Iranu i brytyjska większość parlamentarna, francuska opinia publiczna i przywódcy chińscy, premier Tusk i Ruch Narodowy.

Wcale nie trzeba być miłośnikiem Baszara al Assada ani panarabskiej partii socjalistycznej Baas, aby opowiadać się przeciw amerykańskiej interwencji - w imię niepodległości Syrii oraz, szerzej, zasady samostanowienia wolnych narodów w obliczu natarcia groźnego globalizmu i agresywnego amerykanizmu. Ameryka działa jako agent globalizmu niszczącego narodową wolność, która zdecydowałaby o rządach albo Assada, albo islamistów, albo jakiejś ogólnosyryjskiej koalicji. Natomiast faktem, iż prezydent Assad stał się popularną ikoną sprzeciwu wobec interwencji, dla wielu stając się w tym kontekście postacią symboliczną, a dla niektórych występuje w ogóle jako wzór przywódcy państwa nacjonalistycznego.

Stąd dosyć częsty motyw graficzny u rodzimych narodowców, którzy na przekór USA stosują grafiki z flaga syryjską i podobizną Assada. To podobne do czasów komunizmu, gdzie każdy prześladowany przez reżim i partię, niezależnie od powodów i poglądów, natychmiast zyskiwał szeroką sympatię jako przedstawiciel wolnego świata.

Not. MBW