1. Wczoraj w Gazecie Wyborczej ukazał się wywiad z nową premier Ewą Kopacz pod wymownym tytułem "władza na mnie nie działa".

Dziennikarze "Wyborczej" stają na głowie, żeby pokazać, że premier Kopacz jest reprezentantem Polski lokalnej, zwykłą kobietą, do tego lekarką, która wręcz we krwi ma wpisane pomaganie ludziom.

To główny pomysł PR-owców tej nowej ekipy rządowej i wspierających ich dziennikarzy na odzyskanie zaufania Polaków po 7- letnich ponoć "świetnych" rządach Donalda Tuska.

To dosyć karkołomne przedsięwzięcie, bo skoro premier Tusk i jego ekipa tak dobrze rządzili krajem i Polacy powinni być im wdzięczni, to odzyskiwanie ich zaufania przez następczynię jest co najmniej nie na miejscu.

2. Jednak lekarka z Szydłowca, małego miasta w południowej części województwa mazowieckiego, zdaniem specjalistów od PR, nadaje się jak nikt inny na reprezentanta "Polski lokalnej", dla której pod jej rządami nadejdą lepsze czasy.

Tyle tylko, że przez 4 lata swojego "ministrowania" i kolejne 3 lata "marszałkowania" obecna pani premier nie była w stanie zrobić cokolwiek dla swojego rodzinnego miasta, ani regionu radomskiego w którym jest ono położone.

Tak się dziwnie składa, że miasto Szydłowiec i powiat szydłowiecki to od wielu lat obszar zagrożony strukturalnym bezrobociem gdzie średnia stopa bezrobocia jest najwyższa w województwie mazowieckim i regularnie przekracza 30%.

3. Ba gdyby dziennikarze byli rzetelni i udali do wspominanego Szydłowca i na przykład porozmawiali z pracownikami Zakładu Opieki Zdrowotnej, którym w latach 90-tych poprzedniego stulecia kierowała Ewa Kopacz, to dowiedzieliby się, że pani minister później marszałek, a teraz premier zupełnie nie interesuje się ich losem.

Wcześniej jednak gdy stawiała pierwsze kroki w polityce pracownicy tego ZOZ-u, a w szczególności pielęgniarki byli jej bardzo potrzebni do wygrywania wyborów wtedy jeszcze w Unii Wolności.

To dzięki temu, że byli przywożeni autobusami na kolejne "konwentykle wyborcze" pani Kopacz została błyskawicznie szefową tej partii w ówczesnym województwie radomskim, a później liderką listy Platformy w tym regionie, bowiem liderzy list wyborczych Platformy w 2001 roku byli wybierani w otwartych prawyborach.

Do tej pory krążą opowieści o tym jak to pani Kopacz przywiozła na te prawybory kilka autobusów jej zwolenników z Szydłowca i pokonała murowanego faworyta, właściciela dużej informatycznej firmy z ponad 200-tysięcznego Radomia.

4. Reprezentantka "Polski lokalnej" i zwykłych ludzi po kilkunastu latach funkcjonowania w polityce na najwyższych szczeblach, nie jest niestety w stanie pochwalić się jakimikolwiek osiągnięciami na rzecz środowisk, które wyniosły ją najwyższe stanowiska w państwie.

Ba jako liderka Platformy odpowiada za główne przesłanie tej partii w zakresie polityki regionalnej, a więc za "osławiony" rozwój polaryzacyjno-dyfuzyjny, który zakłada przekazywanie środków publicznych głównie do metropolii z nadzieją, że po jakimś czasie ten rozwój "przeleje" przez ich granice i zawita do "Polski lokalnej".

Jednak po 7-latach rządów Platformy i PSL-u i w kraju i województwie mazowieckim, niczego takiego nie da się niestety zaobserwować w praktyce.

To smutna konstatacja ale należy się Polakom szczególnie tym z "Polski lokalnej" już na początku "premierowania" Ewy Kopacz aby nie robili sobie złudzeń, że teraz pod tymi rządami, przyszedł ich czas.

Zbigniew Kuźmiuk/Salon24.pl