Egzorcysta do Matki opętanego chłopca : "Chcę, żeby pani mi obiecała, że dopilnuje tego, aby on codziennie odmawiał te modlitwy do Matki Bożej. Ona ma taką ogromną moc nad złem.
"Chłopiec, który obcuje z demonami" to jedno z fascynujących opowiadań zawartych w wydanej przez Wydawnictwo Fronda książce "Zakładnicy Złego, Prawdziwe historie irlandzkich opętań i egzorcyzmów" . Jest to kolejne wydanie książki znanej już pod tytułem "Czarny sakrament", będącej tłumaczeniem bestsellerowej pozycji "THE DARK SACRAMENT: True Stories of Modern-Day Demon Possession and Exorcism", której autorami są David M. Kiely Christina Mckenna.
Trudna sytuacja duchowego zamętu
Autorzy tej książki pochodzą z Irlandii. Irlandia jest szczególnym polem walki duchowej. Historycznie jest to kraj o głębokiej tradycji Katolickiej, a każdy katolik wie, że duchów wywoływać nie wolno. Niemniej, we współczesnej Irlandii panuje w tym zakresie spore zamieszanie. Jest tam, poza katolicyzmem wiele wpływów duchowości odrzucającej istnienie czyśca i niezbyt jasno wypowiadającej się o życiu po śmierci. W konsekwencji jest też dużo błędnych, mrocznych poszukiwań spirytystycznych. Właśnie w takiej rodzinie wychowywał się chłopiec, którego prawdziwą historię opisuje ten rozdział. Dla Polaków ta lektura jest pożyteczna, jako przestroga, aby nie kroczyli drogą spirytyzmu, aby byli wierni swojej wierze, a w chwilach zagrożenia powracali do Maryi.
"Tabliczka ouija" nie jest zabawką!
Jego kłopoty rozpoczely się od tego, że odnalazł on gdzieś zakopaną "zabawkę" o nazwie "tabliczka ouija" wymyśloną przez spirytystów. Autorzy dokładnie tłumaczą nam, co to takiego jest "Jeszcze nie tak dawno temu tabliczka ouija była powszechnie dostępna w Irlandii. Producentem najbardziej popularnej wersji była produkująca zabawki firma o nazwie Waddington, z siedzibą w Leeds. Lecz firma ta wycofała ją z rynku w 1970 roku, głównie z powodu petycji podpisanej przez kilka kościołów chrześcijańskich." To ważne, że autorzy piszą te historie już z poziomu pewnych doświadczeń, wskazujących na to, że nie jest to tylko "zabawka", ale poważne narzędzie złych mocy. O tym właśnie czytamy w historii chłopca Garego Lyttle, bawiącego się taką tabliczką, a następnie zniewolonego przez ducha przedstawiającego się jako Tyrannus. Relacja chłopca ze zjawą powoduje gwałtowną przemianę jego zachowania. Z grzecznego dzisieciolatka robi się nieznośny. Zostaje wyrzucony że szkoły, leczony psychiatrycznie, atakujący matkę itd. Kiedy próbuję wyjaśnić swoje zachowanie, odpowiada, że postępuje tak pod wpływem Tyrannusa, którego próbuje "zadowolić" poprzez złe postępowanie.
Niebezpieczne spirytystyczne otwarcie
U dziecka pojawiają się ataki przypominające działalność mediów spirytystycznych. Oto opis tej sytuacji "Gary nie reagował, lecz wciąż pisał jak oszalały. Potem nagle przestał. Jego ciało jakby się odprężyło, a on spokojnie przewrócił kartkę na następną stronę. Jessica podeszła, aby wyrwać mu zeszyt, lecz zanim zdążyła go pochwycić, jego ciało znów się naprężyło i zaczął dalej zawzięcie pisać. Próbowała podnieść jego nadgarstek, lecz ku swemu przerażeniu odkryła, że jego ręka i dłoń, która trzymała pióro, były całkowicie nie do ruszenia, jakby były „wykonane ze skały”. Obserwowała zszokowana, że to pisanie, początkowo wyraźne, a potem częściowo nieczytelne, zaczęło ukazywać ordynarne słowa i wyrażenia, na które nie ma miejsca w słownictwie dziesięciolatka. Były także rysunki: niewielkie wzory przypominające znaki zodiaku i pięcioramienne gwiazdy. Wiedziała, że nie były to nic nieznaczące gryzmoły, lecz miały ciemne i złe konotacje. W takiej dziwnej sytuacji zrobiła jedynie to, co jej pozostało. Chwytając Gary’ego w pasie, wysunęła spod niego krzesło i odciągnęła go od stołu. Co zadziwiające, jego ciało pozostało w sztywnej, siedzącej pozycji, tak jakby krzesło wciąż pozostawało na swoim miejscu, podcasty gdy dłoń trzymająca kurczowo pióro wciąż wykonywała jak oszalała ruchy pisania w powietrzu. Jessica pchnęła Gary’ego na podłogę. Przewrócił się, jakby całkowicie stracił przytomność.– Zrobiło mi się niedobrze ze strachu – mówi Jessica. – Tego było już dla mnie zbyt dużo." Dziecko zapytane o przyczynę swoich zachowań samo wskazuje na rozwiązanie. Kiedy matka podejrzewa, że może naśladuje on zachowania z jakiegoś horroru chłopiec mówi "To nie przez filmy; to przez tabliczkę ouija. I potem opowiedział jej o tabliczce, o tej postaci na tronie, i o tym, że ta postać jakoś przyszła za nim do domu."
Nie dawajmy na nic zgody demonom!
Jak to jest możliwe? Autorzy widzą to zagrożenie już w nazwie samego przedmiotu "nazwa była zestawieniem francuskiego słowa oui i niemieckiego ja, co było tłumaczone jako „tak, tak”. Jest to trafna interpretacja, bo sugeruje, że za każdym razem w trakcie tej gry planszowej uczestnik przyzwala na przyjęcie tego wszystkiego, co może zostać mu narzucone. I zgadza się ponieść konsekwencje składanego przez siebie zaproszenia – na dobre i złe. Na skutek takiego „przyzwolenia” Gary Lyttle bezwiednie otworzył drzwi Tyrannusowi. Teraz najwyraźniej nie jest w stanie uwolnić się od tego, co wydaje się być zgubnym, ujarzmiającym wpływem. Taki oto jest przebieg tworzonej zależności." Unikajmy spirytystycznych zabaw, bo one otwierają na demona!
Szukajmy skutecznego wyzwolenia!
Zastanawiające, że publikacja nie opisuje nam historii która zakończyła się szczęśliwym zakończeniem. Autorzy piszą, że w chwili wydania tej książki chłopiec nadal podlega atakom. Myślę, że wiem dla czego tak jest. Bohater opowiadania, choć w pewnej chwili spotyka się z katolickim księdzem, który otwiera przed nim prawdziwą drogę wyzwolenia, przez oddanie się w opiekę Maryi, nie podąża konsekwentnie tą drogą. Jego matka uznaje, że lepiej jeżeli wyzwolenie będzie następować pod kierownictwem pastora. Pastor nie posiada skutecznych narzędzi do usunięcia demona w postaci katolickiego egzorcyzmu, ani drogi skutecznego obrony w postaci modlitwy maryjnej.
Pastor - rozwiązanie niepełne
Oto cytat rozmowy z pastorem, który do pewnego stopnia mówi słuszne rzeczy, z czasem jednak zauważa swoją bezsilność: "Teraz to od ciebie zależy, Gary – powiedział kanonik. – Teraz musisz podjąć decyzję, rozumiesz? Nikt inny. Gary nic nie powiedział.– Musisz poprosić Jezusa, aby ci pomógł.– Powiedz to, Gary – poinstruowała go matka. – Rób to, co mówi wielebny Lendrum. Dla kanonika było jasne, że Gary był nieprzyzwyczajony do modlitwy. Niemniej jednak chłopiec, zgodnie z poleceniem, złożył ręce, zamknął oczy i zaczął głośno mówić.– Proszę, pomóż mi, Jezu! – zawołał.– Bardzo dobrze – pochwalił go kanonik. – Teraz powtarzaj za mną: pokładam moją ufność w Tobie, Jezu…– Pokładam moją ufność w Tobie, Jezu.– …i zapraszam Ducha Świętego do mojego serca i do mojego życia.– I zapraszam Ducha Świętego do mojego serca i do mojego życia. Gary otworzył oczy. Czy kanonik Lendrum zobaczył w nich normalnego dziesięciolatka, uwolnionego od tej istoty, której obecności wcześniej był świadkiem? Duchowny nie jest tego pewien." Oddanie się Jezusowi, polecane przez pastora, to oczywiście słuszna droga, ale chłopiec nie jest w stanie sam tego zrobić, tu najprawdopodobniej potrzeba rytuału egzorcyzmu, a następnie stałej opieki Maryi, aby uwolnienie mogło być trwałe.
Ksiądz katolicki - rozwiązanie pełne
Przyjrzyjmy się temu prawidłowemu proponowane u przez katolickiego księdza. Autorzy książki, jako dziennikarze uczciwie opisują te chwile, ale jakby nie mają dalej konsekwencji w dostrzeżeniu i podkreśleniu duchowych skutków zejścia z tej drogi. Otóż, w pewnym momencie sąsiadka, katoliczka, mówi do matki chłopca "powinnaś zabrać Gary’ego do księdza." Na co słyszy jej odpowiedź: "uchowaj Boże, Carmel, tylko nie ksiądz. Gary nie zbliży się do księdza." W końcu jednak daje się namówić na wizytę w katolickim klasztorze. Zakonnik w pewnym sensie jest jednomyślny z pastorem "Gary musi pragnąć uwolnienia od jego „władców” – podkreśla ojciec Dominik. – Jeśli będzie wybierał trzymanie się ich, na niewiele się zdadzą modlitwy wypowiadane przeze mnie czyli przez kogoś innego. Dopóki „Tyrannus” trzyma wodze – konkluduje zakonnik – żadna inna siła nie może zainterweniować." Ten katolicki duchowny ma dla matki chłopca jeszcze jedno istotne polecenie, które niestety nie zostaje w pełni spełnione "Chcę, żeby pani mi obiecała, że dopilnuje tego, aby on codziennie odmawiał te modlitwy do Matki Bożej. Ona ma taką ogromną moc nad złem – dodał zagadkowo. – Ona będzie was chronić. Modlitwa jest jedynym sposobem walki z tym." Niestety, matka, wychowana w rodzinie protestanckiej, nie kontynuuje tego.
Myślę, że ta książka, choć napisana przez dziennikarzy że środowiska protestanckiego, niesie za sobą głęboko katolickie przesłanie. Wyrzekajmy się zła, wyznajmy Jezusa jako Pana i oddawajmy się w opiekę Maryi!
Maria Patynowska
Trudna sytuacja duchowego zamętu
Autorzy tej książki pochodzą z Irlandii. Irlandia jest szczególnym polem walki duchowej. Historycznie jest to kraj o głębokiej tradycji Katolickiej, a każdy katolik wie, że duchów wywoływać nie wolno. Niemniej, we współczesnej Irlandii panuje w tym zakresie spore zamieszanie. Jest tam, poza katolicyzmem wiele wpływów duchowości odrzucającej istnienie czyśca i niezbyt jasno wypowiadającej się o życiu po śmierci. W konsekwencji jest też dużo błędnych, mrocznych poszukiwań spirytystycznych. Właśnie w takiej rodzinie wychowywał się chłopiec, którego prawdziwą historię opisuje ten rozdział. Dla Polaków ta lektura jest pożyteczna, jako przestroga, aby nie kroczyli drogą spirytyzmu, aby byli wierni swojej wierze, a w chwilach zagrożenia powracali do Maryi.
"Tabliczka ouija" nie jest zabawką!
Jego kłopoty rozpoczely się od tego, że odnalazł on gdzieś zakopaną "zabawkę" o nazwie "tabliczka ouija" wymyśloną przez spirytystów. Autorzy dokładnie tłumaczą nam, co to takiego jest "Jeszcze nie tak dawno temu tabliczka ouija była powszechnie dostępna w Irlandii. Producentem najbardziej popularnej wersji była produkująca zabawki firma o nazwie Waddington, z siedzibą w Leeds. Lecz firma ta wycofała ją z rynku w 1970 roku, głównie z powodu petycji podpisanej przez kilka kościołów chrześcijańskich." To ważne, że autorzy piszą te historie już z poziomu pewnych doświadczeń, wskazujących na to, że nie jest to tylko "zabawka", ale poważne narzędzie złych mocy. O tym właśnie czytamy w historii chłopca Garego Lyttle, bawiącego się taką tabliczką, a następnie zniewolonego przez ducha przedstawiającego się jako Tyrannus. Relacja chłopca ze zjawą powoduje gwałtowną przemianę jego zachowania. Z grzecznego dzisieciolatka robi się nieznośny. Zostaje wyrzucony że szkoły, leczony psychiatrycznie, atakujący matkę itd. Kiedy próbuję wyjaśnić swoje zachowanie, odpowiada, że postępuje tak pod wpływem Tyrannusa, którego próbuje "zadowolić" poprzez złe postępowanie.
Niebezpieczne spirytystyczne otwarcie
U dziecka pojawiają się ataki przypominające działalność mediów spirytystycznych. Oto opis tej sytuacji "Gary nie reagował, lecz wciąż pisał jak oszalały. Potem nagle przestał. Jego ciało jakby się odprężyło, a on spokojnie przewrócił kartkę na następną stronę. Jessica podeszła, aby wyrwać mu zeszyt, lecz zanim zdążyła go pochwycić, jego ciało znów się naprężyło i zaczął dalej zawzięcie pisać. Próbowała podnieść jego nadgarstek, lecz ku swemu przerażeniu odkryła, że jego ręka i dłoń, która trzymała pióro, były całkowicie nie do ruszenia, jakby były „wykonane ze skały”. Obserwowała zszokowana, że to pisanie, początkowo wyraźne, a potem częściowo nieczytelne, zaczęło ukazywać ordynarne słowa i wyrażenia, na które nie ma miejsca w słownictwie dziesięciolatka. Były także rysunki: niewielkie wzory przypominające znaki zodiaku i pięcioramienne gwiazdy. Wiedziała, że nie były to nic nieznaczące gryzmoły, lecz miały ciemne i złe konotacje. W takiej dziwnej sytuacji zrobiła jedynie to, co jej pozostało. Chwytając Gary’ego w pasie, wysunęła spod niego krzesło i odciągnęła go od stołu. Co zadziwiające, jego ciało pozostało w sztywnej, siedzącej pozycji, tak jakby krzesło wciąż pozostawało na swoim miejscu, podcasty gdy dłoń trzymająca kurczowo pióro wciąż wykonywała jak oszalała ruchy pisania w powietrzu. Jessica pchnęła Gary’ego na podłogę. Przewrócił się, jakby całkowicie stracił przytomność.– Zrobiło mi się niedobrze ze strachu – mówi Jessica. – Tego było już dla mnie zbyt dużo." Dziecko zapytane o przyczynę swoich zachowań samo wskazuje na rozwiązanie. Kiedy matka podejrzewa, że może naśladuje on zachowania z jakiegoś horroru chłopiec mówi "To nie przez filmy; to przez tabliczkę ouija. I potem opowiedział jej o tabliczce, o tej postaci na tronie, i o tym, że ta postać jakoś przyszła za nim do domu."
Nie dawajmy na nic zgody demonom!
Jak to jest możliwe? Autorzy widzą to zagrożenie już w nazwie samego przedmiotu "nazwa była zestawieniem francuskiego słowa oui i niemieckiego ja, co było tłumaczone jako „tak, tak”. Jest to trafna interpretacja, bo sugeruje, że za każdym razem w trakcie tej gry planszowej uczestnik przyzwala na przyjęcie tego wszystkiego, co może zostać mu narzucone. I zgadza się ponieść konsekwencje składanego przez siebie zaproszenia – na dobre i złe. Na skutek takiego „przyzwolenia” Gary Lyttle bezwiednie otworzył drzwi Tyrannusowi. Teraz najwyraźniej nie jest w stanie uwolnić się od tego, co wydaje się być zgubnym, ujarzmiającym wpływem. Taki oto jest przebieg tworzonej zależności." Unikajmy spirytystycznych zabaw, bo one otwierają na demona!
Szukajmy skutecznego wyzwolenia!
Zastanawiające, że publikacja nie opisuje nam historii która zakończyła się szczęśliwym zakończeniem. Autorzy piszą, że w chwili wydania tej książki chłopiec nadal podlega atakom. Myślę, że wiem dla czego tak jest. Bohater opowiadania, choć w pewnej chwili spotyka się z katolickim księdzem, który otwiera przed nim prawdziwą drogę wyzwolenia, przez oddanie się w opiekę Maryi, nie podąża konsekwentnie tą drogą. Jego matka uznaje, że lepiej jeżeli wyzwolenie będzie następować pod kierownictwem pastora. Pastor nie posiada skutecznych narzędzi do usunięcia demona w postaci katolickiego egzorcyzmu, ani drogi skutecznego obrony w postaci modlitwy maryjnej.
Pastor - rozwiązanie niepełne
Oto cytat rozmowy z pastorem, który do pewnego stopnia mówi słuszne rzeczy, z czasem jednak zauważa swoją bezsilność: "Teraz to od ciebie zależy, Gary – powiedział kanonik. – Teraz musisz podjąć decyzję, rozumiesz? Nikt inny. Gary nic nie powiedział.– Musisz poprosić Jezusa, aby ci pomógł.– Powiedz to, Gary – poinstruowała go matka. – Rób to, co mówi wielebny Lendrum. Dla kanonika było jasne, że Gary był nieprzyzwyczajony do modlitwy. Niemniej jednak chłopiec, zgodnie z poleceniem, złożył ręce, zamknął oczy i zaczął głośno mówić.– Proszę, pomóż mi, Jezu! – zawołał.– Bardzo dobrze – pochwalił go kanonik. – Teraz powtarzaj za mną: pokładam moją ufność w Tobie, Jezu…– Pokładam moją ufność w Tobie, Jezu.– …i zapraszam Ducha Świętego do mojego serca i do mojego życia.– I zapraszam Ducha Świętego do mojego serca i do mojego życia. Gary otworzył oczy. Czy kanonik Lendrum zobaczył w nich normalnego dziesięciolatka, uwolnionego od tej istoty, której obecności wcześniej był świadkiem? Duchowny nie jest tego pewien." Oddanie się Jezusowi, polecane przez pastora, to oczywiście słuszna droga, ale chłopiec nie jest w stanie sam tego zrobić, tu najprawdopodobniej potrzeba rytuału egzorcyzmu, a następnie stałej opieki Maryi, aby uwolnienie mogło być trwałe.
Ksiądz katolicki - rozwiązanie pełne
Przyjrzyjmy się temu prawidłowemu proponowane u przez katolickiego księdza. Autorzy książki, jako dziennikarze uczciwie opisują te chwile, ale jakby nie mają dalej konsekwencji w dostrzeżeniu i podkreśleniu duchowych skutków zejścia z tej drogi. Otóż, w pewnym momencie sąsiadka, katoliczka, mówi do matki chłopca "powinnaś zabrać Gary’ego do księdza." Na co słyszy jej odpowiedź: "uchowaj Boże, Carmel, tylko nie ksiądz. Gary nie zbliży się do księdza." W końcu jednak daje się namówić na wizytę w katolickim klasztorze. Zakonnik w pewnym sensie jest jednomyślny z pastorem "Gary musi pragnąć uwolnienia od jego „władców” – podkreśla ojciec Dominik. – Jeśli będzie wybierał trzymanie się ich, na niewiele się zdadzą modlitwy wypowiadane przeze mnie czyli przez kogoś innego. Dopóki „Tyrannus” trzyma wodze – konkluduje zakonnik – żadna inna siła nie może zainterweniować." Ten katolicki duchowny ma dla matki chłopca jeszcze jedno istotne polecenie, które niestety nie zostaje w pełni spełnione "Chcę, żeby pani mi obiecała, że dopilnuje tego, aby on codziennie odmawiał te modlitwy do Matki Bożej. Ona ma taką ogromną moc nad złem – dodał zagadkowo. – Ona będzie was chronić. Modlitwa jest jedynym sposobem walki z tym." Niestety, matka, wychowana w rodzinie protestanckiej, nie kontynuuje tego.
Myślę, że ta książka, choć napisana przez dziennikarzy że środowiska protestanckiego, niesie za sobą głęboko katolickie przesłanie. Wyrzekajmy się zła, wyznajmy Jezusa jako Pana i oddawajmy się w opiekę Maryi!
Maria Patynowska
David M. Kiely Christina Mckenna. "Zakładnicy Złego. Prawdziwe historie irlandzkich opętań i egzorcyzmów" . Fronda 2019