Rafał Ziemkiewicz, piewca neoendecji w Polsce w rozmowie z "Gazetą Warszawską" wyjaśnia na czym polega rola stowarzyszenia jakie założył dziennikarz tygodnika"Do Rzeczy" o nazwie Endecja.

Po co Ziemkiewicz wraz z druhami założyli stowarzyszenie Endecja? Tak to tłumaczy sam zainteresowany: - Zdecydowaliśmy się na taki krok, żeby mieć wybór, trzecią opcję między opozycją liberalną, nieistotne, czy pod nazwą Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej czy KOD-u, a Prawem i Sprawiedliwością. Obecnie mamy możliwość wyboru jednej z tych dwóch grup i chyba każdy może przyznać, że jest to mało satysfakcjonująca sytuacja". Po czym Ziemkiewicz przechodzi do analizy obecnych sił politycznych w tym rządu PiS: "Przesadą byłoby mówienie o dżumie i cholerze, ale żadne z tych ugrupowań nie daje większej nadziei na znaczącą naprawę sytuacji w kraju. Obecnie można mieć przynajmniej nadzieję, że dotychczasowe układy zostaną rozbite i rozpędzone, ale nie wiadomo, czy w ich miejsce nie powstaną nowe. Dlatego zdecydowaliśmy się na powołanie – przepraszam za brzydko kojarzące się słowo – platformy, na bazie której wypracowane zostaną idee, program wyborczy czy konkretne projekty ustaw. Chcemy również koordynować działania różnych grup patriotycznych na szczeblu lokalnym, a co za tym idzie, monitorować sytuację w samorządach. Wszystko chcemy robić w duchu idei narodowo-demokratycznej, czyli odzyskiwania Polski dla Polaków". 

Idea Polski dla Polaków poddawana uwspółcześnieniu to idea antynatowska, antyeuropejska, antyimigracka, antyamerykańska. Ilu Polaków chce takiej idei? Tego Ziemkiewicz nie wyjaśnia. Jedynie mówi, że obecnie żadne ugrupowanie polityczne w Polsce nie chce zmienić obecnego systemu. "Nie będziemy prowadzić działalności politycznej i partyjnej, ale będziemy wykorzystywać ten fakt, że członkami stowarzyszenia są posłowie Kukiz’15 i że tworzą oni pewną grupę zadaniową, która stara się rozwijać wielką koalicję na rzecz zmiany systemu. My chcemy wykorzystać możliwość współpracy z politykami, organizować działania zarówno oddolne, jak i odgórne, aby nasze projekty poprzez Sejm docierały do ludzi. Nie można zmieniać Polski tylko wygrywając wybory, jeśli za zwycięzcami nie stoi realna grupa społeczna, a żadna partia w III RP nie spełniła tego warunku.".

Jest też wątek o ruskiej agenturze. Dziennikarz "GW" pyta Ziemkiewicza o to, jak reaguje dziennikarz na to, że za ową działalnością Endecji może stać ruska agentura: "Chciałbym dostać złotówkę za każdą obelgę, którą czytam i słyszę pod swoim adresem. To jest cena działalności publicznej. Jeśli ktoś chce, żeby go wszyscy lubili, to niech gra na gitarze, a nie zajmuje się naprawianiem świata, bo tu zawsze będzie miał wrogów. Natomiast ten argument albo obelga, że jestem ruskim agentem, śmieszy mnie, ponieważ okładają się tym wszyscy. „Gazeta Wyborcza” krzyczy, że Kaczyński jest agentem Putina, media pisowskie wszystkich, którzy nie słuchają prezesa Prawa i Sprawiedliwości, nazywają agentami, Komisja Europejska mówi, że każdy, kto jej nie słucha, również jest agentem Putina, a prawda jest taka, że jeśli spojrzymy, kto i jakie interesy robi z Moskwą, to największym agentem okaże się szef KE Jean-Claude Juncker i jego towarzystwo. Ten „ruski agent” przestaje cokolwiek sensownego znaczyć". 

Ziekiewicz nic nie wyjaśnia, jedynie kolejny raz uprawia polityczną publicystykę, w czym - trzeba przyznać - jest bardzo dobry. 

philo