Tak Rafał A. Ziemkiewicz komentuje nocne najście ABW i policji do redakcji tygodnika „Wprost”. Jego zdaniem, prokuratura nie mogła być tak głupia, żeby sądzić, iż znajdzie tam taśmy podpisane przez tego, kto dostarczył je dziennikarzom. A nawet gdyby je znalazła, to – jak przypomina publicysta „Do Rzeczy”, jej prokuratury było bezprawne.

„Oczywistą intencją sprawców tego najścia jest zastraszenie dziennikarzy i uniemożliwienie publikacji kolejnych kompromitujących PO i rząd Tuska nagrań” - uważa Ziemkiewicz. I dodaje: „Rządząca PO, która za swą śmiało mogłaby uznać słowa Bieruta „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy” przekroczyła granicę zbydlęcenia”.

Publicysta przypomina, że do tej pory PO stosowała raczej „miękką siłę”, posługując się kłamstwami i propagandową manipulacją. „Sięgnięcie po nagą policyjną przemoc – najpierw poprzez stłumienie demonstracji Ruchu Narodowego, potem przez najście na redakcję niezależnego tygodnika – jest przekroczeniem pewnej granicy” – pisze Ziemkiewicz.

Zdaniem felietonisty „Do Rzeczy”, w pewnym sensie PO doszła do podobnego momentu, jakim dla PZPR był stan wojenny. Skończyły się pozory i zobaczyliśmy, do czego zdolna jest władza, a także ludzie, udający dziennikarzy, którzy rozgrzeszają jej bandyckie decyzje.

„4 czerwca skończył się komunizm. Niemal równo 25 lat po tym, tuż po hucznych i obłudnych obchodach „święta wolności”, skończyła się moralna legitymizacja III RP” – konstatuje Ziemkiewicz, pisząc, że od teraz już nie powinniśmy mieć wątpliwości, „kto jest człowiekiem, a kto świnią”.

MaR/Dorzeczy.pl