„Zbigniew Ziobro chce utworzyć szeroki blok partii prawicowych i powtórzyć sukces Jarosława Kaczyńskiego z 2005 r. Dlatego rozmawia o współpracy z politykami, którzy w latach 90. sprawowali rząd dusz na konserwatywnej prawicy. Lutowy kongres partii, którą tworzą działacze Solidarnej Polski, ma być huczny i w amerykańskim stylu. Kilka tysięcy osób, baloniki, konfetti, gość specjalny - znany polityk europejskiego formatu. Mocnym akcentem kongresu ma być zjednoczenie Solidarnej Polski z Prawicą Rzeczypospolitej. Z naszych informacji wynika, że lider Prawicy Marek Jurek ma w nowej partii zostać wiceprezesem. Propozycję udziału we władzach nowej partii ma dostać również były marszałek Sejmu Ludwik Dorn, który niedawno wstąpił do Klubu Parlamentarnego SP” - informuje „Rzeczpospolita”  Według informacji „Rzeczpospolitej” ziobryści chcą w swe szeregi przyciągnąć również polityków znanych z lat 90. W kuluarach nieoficjalnie padają nazwiska osób, z którymi władze SP chcą rozmawiać o transferze m.in. Gabriela Janowskiego czy Bogdana Pęka. Mówi się też o ludziach ze środowiska Rafała Dutkiewicza. Sam Pęk (obecnie PiS) w rozmowie z „Rz” raczej się odcina od ugrupowania Ziobry. Natomiast Arkadiusz Mularczyk przyznaje, że liderzy ugrupowania chcą partii ze skrzydłami ideologicznymi.  


Już kilka razy pisałem na temat inicjatywy Ziobry i nie chcę powtarzać tych samych tez. Należy jednak zaznaczyć, że pomysł na budowanie dużej partii prawicowej jest jedyną szansą dla Ziobry. Ostatnie lata pokazują, że zderzenie małych partyjek takich jak „Prawica Rzeczpospolitej” czy PJN z PiS-em kończy się jak uderzenia Titanica w górę lodową. W tym zderzeniu górą jest jednak Kaczyński. Nie można oczywiście lekceważyć zdolności pijarowskich Kurskiego, który planuje pewnie wiele ciekawych akcji na następne 4 lata jednak Solidarna Polska będzie musiała się jakoś odróżnić od Kaczyńskiego by nie być postrzegana jak klon. Piotr Zaremba zauważył w ostatnim „Uważam Rze”, że Ziobro przeliczył się ze swoimi możliwościami i przestał być ukochanym dzieckiem nawet starszych słuchaczek Radia Maryja od kiedy porzucił swojego politycznego ojca. Coś w tym musi być bowiem nie widać by o. Rydzyk z entuzjazmem odnosił się do ziobrystów jak przed samym rozłamem w partii. Wydaje się, że ziobryści nie odpuszczą elektoratu radiomaryjnego i dlatego kuszą podobno takich polityków jak Pęk czy Janowski, co jest fatalnym pomysłem wizerunkowym. Sensowniejsza wydaje się współpraca z ludźmi Dutkiewicza. Dobrą wiadomością byłaby również współpraca ziobrystów z PJN-em. Wątpię jednak czy racjonalni i merytoryczni politycy jak Paweł Kowal mogliby egzystować w jednej partii z politykami takimi jak Pęk.

 

 

Dużym sukcesem Ziobry jest natomiast pozyskanie na pokład znakomitego mówcy Ludwika Dorna i pryncypialnego Marka Jurka. Obaj gwarantują, że nowe ugrupowanie będzie walczyło o różne elektoraty. Niemniej jednak nie jest istotne aż tak bardzo jakich polityków zbierze pod swoimi skrzydłami Ziobro. Najważniejsze jest to czy będzie potrafił przekonać, że  jest lepszą wersją Jarosława Kaczyńskiego, która jest w stanie poprowadzić prawicę do zwycięstwa. Mamy do czynienia z klasycznym przykładem ojcobójstwa, które zdarza się często w literackich czy filmowych dramatach. Sytuacja prawicy jest dramatyczna więc nie należy lekceważyć inicjatywy Kurskiego i Ziobry.


Łukasz Adamski