Cud krwi świętego Januarego, patrona Neapolu, wydarza się zazwyczaj regularnie trzy razy do roku. Najpierw w sobotę przed pierwszą niedzielą maja, potem 19 września (w dzień męczeństwa świętego), wreszcie 16 grudnia - w rocznicę wybuchu Wezuwiusza. W tym roku cud się jednak nie zdarzył. Włosi uważają, że to bardzo zły znak.

Cud polega na przemianie zakrzepniętej krwi w postać ciekłą. Zdarza się regularnie od XIV wieku, a prawdopodobnie wydarzał się już wcześniej. Włosi uważają, że gdy krew się nie przemieni, jest to zapowiedź groźnych wydarzeń. I mają na to dowody...

Krew nie przemieniła się w roku 1939 - gdy wybuchła II wojna światowa. Nie przemieniła się również rok później, gdy Rzym przystąpił do wojny po stronie Hitlera. Nie zakrzepła również w 1943 roku, gdy Niemcy zajęły Włochy. Wreszcie cud nie wystąpił takze w roku 1973, kiedy w Neapolu wybuchła epidemia cholery.

Także w odleglejszej przeszłości brak cudu zapowiadał rozmaite tragiczne wydarzenia - prześladowania religijne, wybuch Wezuwuiusza, rewolucje, śmierć Ojca Świętego...

Podczas wizyty Papieża Franciszka w Neapolu w marcu 2015 roku krew uległa tylko częściowemu skropleniu. Co to wszystko oznacza? Tego nie wiemy. Biskup Neaopolu apeluje do Włochów o spokój i nadzieję. Lud jednak przeczuwa jakąś tragedię...

ol/pch24.pl, fronda.pl