2 maja został skradziony samochód wraz ze specjalnym fotelikiem niepełnosprawnej Wiktorii. Auto stało przed domem państwa Bieńków w Lubawce.

"Proszę żeby złodziej zlitował się nad naszą córką i żeby chociaż ten fotelik się znalazł. W tym momencie jesteśmy uziemieni. Przede wszystkim chodzi o córkę" - mówił w rozmowie z reporterem TVN24 Krzysztof Bieniek, ojciec 10-latki.

Po telewizyjnym apelu prawdopodobnie złodzieja ruszyło sumienie, gdyż auto porzucił kilkadziesiąt kilometrów od miejsca kradzieży, a nawet w środku zostawił prezent na przeprosiny. Mała Wiktoria póki co nie może skorzystać z prezentu, gdyż został zabezpieczony przez policję.

- "To na czym nam najbardziej zależało zostało w środku. Zniknęły tylko narzędzia, rzeczy osobiste i nawigacja. Musimy też odwiedzić mechanika, bo widoczne są niewielkie usterki" - przyznaje szczęśliwy tata Wiktorii.

KZ/Tvn24.pl