Viktor Orban został poddany masowej krytyce na szczycie UE w Brukseli w związku z węgierską ustawą zakazującą promocji homoseksualizmu. W jego obronie stanęli jedynie Mateusz Morawiecki, premier Słowenii Janez Jansa. Do krytyki nie przyłączył się także premier Bułgarii, ale jak sam zaznaczył, nie zna treści węgierskiego prawa.

Sam Orban odrzucił krytykę, twierdząc, że nowe węgierskie prawo nie ma na celu atakowania społeczności LGBT, ale ochronę dzieci.

Prezydent Francji Emmanuel Macron stwierdził, że węgierska ustawa zrównuje homoseksualizm z pornografią i pedofilią. Angela Merkel powiedziała zaś, że sprawa dotyczy praw człowieka.

Premier Holandii Mark Rutte spytał z kolei Orbana, dlaczego jego kraj pozostaje w UE, skoro Orbanowi tak bardzo nie odpowiada obecny kształt Unii. Rutte jeszcze przed szczytem powiedział, że dla kraju takiego jak Węgry nie ma miejsca w UE - więcej czytaj tutaj.

Z kolei premierowi Portugalii Antonio Coście nie spodobało się, że Orban parę dni temu określił UE mianem "imperium".

"Wielu przywódców powiedziało Orbanowi wprost: przekroczyłeś czerwoną linię" - relacjonowała korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon.

Po stronie Węgier opowiedzieli się jedynie Morawiecki, premier Słowenii Janez Jansa. Od krytyki wstrzymał się premier Bułgarii Stefan Janew, który zaznaczył, że nie zna nowej węgierskiej ustawy.

Węgierskie prawo zakazuje promocji homoseksualizmu i zmiany płci. Lekcje w szkołach będą musiały odbywać się w zgodzie z węgierską konstytucją, która definiuje małżeństwo, jako związek mężczyzny i kobiety.

Ponadto zgodnie z węgierską ustawą karze podlegać będą stacje telewizyjne, które wyemitują materiały promujące zmianę płci lub homoseksualizm.

jkg/rmf fm