Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort poświęcił życie, by szerzyć ideę oddania się w niewolę Matce Bożej. Stał się w ten sposób wzorem oddania Maryi. Nic dziwnego, że jest obecnie jedną z największych osobowości Kościoła, która wywarła ogromny wpływ na wielu współczesnych duchownych, jak św. Maksymilan Kolbe czy Jan Paweł II. Dlaczego jego świadectwo okazało się tak znaczące?  

Nikomu, ani historykowi, ani psychologowi, nie przychodzi z łatwością dokładne wyjaśnienie wszystkich aspektów osobowości św. Ludwika Marii de Montfort. On sam dostrzegał żywiołowość i siłę swojej natury, mówił wręcz, że bez Bożej łaski byłby straszliwym człowiekiem. Mimo to przed śmiercią misjonarz we wzruszający sposób rozprawiał o łagodności Jezusa Chrystusa. Ludzie zapamiętają go jako dobrego ojca de Montfort.

Misjonarz otwarty na grzeszników

To prawda, że Ludwik Maria publicznie i ze stanowczością sprzeciwia się świeckim widowiskom i rozpustnym demonstracjom, z przyganą stawia czoła skandalistom, cenzuruje nieprzekonujące książki i zwalcza tych, którzy przesadzają z alkoholem. Jezus wypędza przekupniów ze świątyni: w owym zbytku widzi podeptanie godności świątyni Boga, w której chce mieszkać Mądrość. Okazuje się jednak także bardzo otwarty na grzeszników: jest świadectwem Bożej miłości.

Posługa apostolska, jaką wybrał sobie Ludwik Maria, czyni z niego ewangelizatora, katechetę ludu Bożego, który chce „odnowić ducha chrześcijaństwa w chrześcijanach” (RKM 56). Cel ten osiąga za sprawą misji parafialnych, które głosi „dzięki Bożej opatrzności”, czyli żyjąc z tego, co otrzyma od ludzi, i „po apostolsku”, podróżując z miasteczka do miasteczka i głosząc Ewangelię.

W ten szczególny sposób prowadzi działalność duszpasterską, co odróżnia go od innych księży i misjonarzy. Ludwik Maria i jego współpracownicy całkowicie ofiarowują się Bogu wszelkiej dobroci, który nigdy nie porzuca swojej trzody. Jednocześnie każda z misji ma w sobie coś innego, stosownie do potrzeb miejsc i ludzi.

Ubóstwo, czyli brak Boga

Jego apostolat jest skierowany do ubogich. Misjonarz podziela zdanie Fénelona, który napisał: „Największą nędzą człowieka jest nieznajomość Boga”. W takim rozumieniu ubodzy znajdują się w każdej warstwie społecznej i Ludwik Maria nie zapomina o nikim, a szczególnie o tych, którym brakuje podstawowych środków do przeżycia. On sam ubiera się skromnie, je tylko tyle, ile to konieczne, przemieszcza się na piechotę, śpi niewygodnie, pokutuje i różni się tym wszystkim od ówczesnych zakonników. Jest ubogi zgodnie z ewangelicznym błogosławieństwem.

Jego krótkie życie wypełniają porażki, przeszkody i konflikty. Jest gnębiony, odrzucany, nękany. We wszystkim widzi obecność krzyża Jezusa Chrystusa, znaku miłości Bożej wobec niego i jego braci. Czuje się podobny do swego Pana: „Mądrość jest krzyżem, a krzyż Mądrością” (MMP 180).

Niewolnik Maryi

Ludwik Maria sam praktykuje i namawia także wszystkich innych, by praktykowali szczególny kult Najświętszej Dziewicy, który powinien być „wewnętrzny, czuły, święty, nieustanny i bezinteresowny”. To prawdziwa maryjna duchowość oparta na silnej teologii, przeżyta we właściwy sposób, w wewnętrznej rozmowie i na drodze do świętości: Maryja jest Matką Boga i naszą Matką, która prowadzi nas do Jezusa Chrystusa, abyśmy przeżyli tajemnicę Trójcy Świętej w jedności z Bogiem. To tajemnice wcielenia i odkupienia przełożone na nasze codzienne życie.

Ten maryjny przykład życia chrześcijanina i Kościoła jest dziś szczególnie ceniony. Sobór Watykański II wykazał to w teologii. Jan Paweł II przeżył go osobiście i polecił go wszystkim, przedstawiając Ludwika Marię de Montfort jako prawdziwego „duchowego nauczyciela”.

Tekst pochodzi z książki o. Battisty Cortinovisa „Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort. Niewolnik Maryi”

źródło: twojawalkaduchowa.pl