Oszukana przez rzekomą ofiarę holokaustu pisarka postanawia dotrzeć do prawdy. Zaczyna sprawdzać nazwiska, daty i miejsca i okazuje się, że nic się nie zgadza. Na żadnych listach ukrytych dzieci nie było żadnej „Mishy”, ponieważ ona nie istniała. I tak rozpoczyna się dochodzenie do prawdy i poszukiwanie prawdziwej tożsamości osoby, która podawała się za ofiarę holokaustu, a niczego nie świadomej pisarce opisującej te zmyślone historie i początkowo nawet prawie przyjaciółce, zrujnowała życie.
Jako mała dziewczynka rzekomo uciekła przed Holokaustem i zamieszkała wśród wilków. Jej historia z pewnością porusza serca, ale jednocześnie budzi wątpliwości. Reżyserem tego nieprawdopodobnego dokumentu jest Sam Hobkinson – czytamy w opisie nowej produkcji Netflixa pt. ’Misha i wilki’.
„Misha Defonseca i pisarka Vera Lee, która pomogła jej pisać rzekomą autobiografię. Misha Defonseca twierdziła, że jako siedmiolatka ocalona z Holocaustu przeszła pół Europy jedynie z kompasem, chlebem i nożem w kieszeni – pisze na portalu dzismis.com Piotr Głuchowski.
Misha Defonseca utrzymywała, że „jako siedmiolatka ocalona z Holocaustu przeszła pół Europy jedynie z kompasem, chlebem i nożem w kieszeni. A w gęstych lasach przewodziła watasze wilków. Na swej historii nieźle zarobiła. Tyle że wszystko zmyśliła – czytamy dalej.
Jak podkreśla autor nie jest ona odosobnionym przypadkiem osób, które żerowały na byciu rzekomymi dziećmi Holocaustu, a które „zbijały fortuny na fantazjach o swych krzywdach”.
Bruno Dössekker, czyli fałszywy Binjamin Wilkomirski to jedna z najbardziej znanych postaci, która tak waśnie się dorobiła. Dössekker nie był żydem, ale rodowitym Szwajcarem i urodził się w 1941 r. w niemieckojęzycznej części Szwajcarii, w Biel. Prowadził w miarę normalne życie jako adoptowane dziecko, ale w 1995 r. pod nazwiskiem Wilkomirski opublikował swoje rzekome przeżycia w książce pod tytułem „Fragmenty. Wspomnienia o wojennym dzieciństwie”, która ciągu trzech została przetłumaczona na 13 języków i sprzedana w półmilionowym nakładzie – od USA, przez Wielką Brytanię, po Australię.
Takich przykładów jest znacznie więcej – jak podaje autor – jak chociażby Jerzy Kosiński, autor „Malowanego ptaka” z Łodzi, czy Herman Rosenblat z Piotrkowa Trybunalskiego.
Jedną z takich historii opowiada nowa produkcja Netlixa, odkrywająca prawdziwą historie „Mishy”, która jak się okazuje pochodziła z Belgii, a w USA mieszkała z Mills w stanie Massachusetts.
- Miała kilkanaście kotów i psów, uchodziła za dziwaczkę. Swą holocaustową historię pierwszy raz opowiedziała sąsiadce, potem powtórzyła ją w lokalnej synagodze, a wreszcie w stanowym Radio Magic – czytamy
Historią Mishy w połowie lat 90-tych XX wieku zainteresowała się amerykańska wydawczyni Jane Daniel. W ciągu kilkunastu miesięcy powstała książka i od razu zyskała rozgłos, a o jej tłumaczenia ubiegały się wydawnictwa z USA, Kanady, Europy, Australii i Japonii. Nawet Disney chciał kupić prawa autorskie.
„W ramach przygotowań do występu u Oprah Winfrey producenci talk-show wpuścili Mishę do zagrody z dzikimi wilkami pod Bostonem. Defonseca dała sobie radę, co uwiarygodniło jej opowieść. Akcja rozwijała się doskonale, póki obie panie – wydawczyni i autorka – nie pokłóciły się o przyszłe zyski” – pisze Głuchowski.
Misha wytoczyła proces najęła prawniczkę i wytoczyła przeciw wydawczyni proces o zwrot praw autorskich oraz wypłatę obiecanych zysków.
„Mecenas Ramona Hamblin argumentowała w pozwie, że Jane Daniel uczyniła z Ocalonej źródło pieniędzy, którymi nie podzieliła się jak należy. W 2001 r. wzruszony wojenną opowieścią sąd w Middlesex uznał, że edytorka ukryła część wpływów z książki i winna zapłacić Defonsece 22,5 mln dolarów” – czytamy dalej.
To właśnie uruchomiło poszukiwania prawdy o Mishy, rzekomej ofierze holokaustu.
Całość tekstu można przeczytać TUTAJ.
mp/dzismis.com