Co ciekawe, w przeciwieństwie jednak do polityków, sam biskup nie tylko przebaczył napastnikowi, mówiąc, że go kocha, ale w nagranym przesłaniu powiedział, że chce, by wideo przedstawiające atak pozostało w sieci. Jednocześnie nawoływał, by ludzie nie reagowali nienawiścią i nie odpowiadali przemocą na przemoc. Przesłanie biskupa jest o tyle ważne, że po napaści, o którą oskarżony jest 16-latek, doszło pod kościołem do zamieszek i zranienia 51 policjantów.

Jak informuje David James na portalu „Life Site News”, senator Jacqui Lambie stwierdziła wręcz, że Elon Musk za swoją odmowę usunięcia nagrania z chwili ataku nożownika powinien zostać „uwięziony”. W odpowiedzi Musk poparł wpis na platformie X internauty o pseudonimie Rothmus, że „australijska senator powinna być w więzieniu za cenzorowanie wolności słowa na X”. „Zdecydowanie – zgodził się Musk. – Jest ona wrogiem narodu Australii”.

Wbrew temu, czego można by się spodziewać, Muska cenzurować chcą nie tylko australijscy politycy lewicowo-liberalni, ale także centroprawicowej Koalicji, którzy stwierdzili, że Musk stosuje „obraźliwą i chamską argumentację”. Nie wyjaśniono jednak, co to znaczy.

Jak wyjaśnia David James, „w Australii nie ma skutecznej ochrony wolności słowa, w przeciwieństwie do USA, które mają Pierwszą poprawkę do Konstytucji. Rząd federalny obecnie przygotowuje projekt ustawy o wprowadzaniu w błąd i dezinformacji, by zmusić firmy od mediów społecznościowych, by dopuszczały tylko takie treści, które rząd aprobuje”. Pod rządami Partii Liberalnej wprowadzano w Australii urząd tzw. „komisarza e-bezpieczeństwa”.

Piastująca ten urząd Julie Inman-Grant zwróciła się do platformy X o usunięcie nagrania z ataku na biskupa. Gdy firma zablokowała dostęp do niego tylko w Australii, rząd zaczął się domagać usunięcia materiału na całym świecie, ewidentnie nadużywając swoich uprawnień, gdyż nie ma władzy ingerowania w to, co publikuje się w innych państwach.

David James zwraca uwagę na cenzorskie zapędy nie tylko australijskiego rządu. Za „szczególnie niebezpieczną inicjatywę” uznał dążenia Unii Europejskiej do wprowadzania ustawy o usługach cyfrowych, która oznacza grzywny dochodzące do 6 procent światowego rocznego obrotu. Za jeszcze gorszy uznał pomysł Wielkiej Brytanii, który proponuje grzywnę aż do 10 procent obrotu firmy na całym świecie. Zdaniem publicysty takie inicjatywy różnych rządów to „krok w stronę tyranii: rządzenie prawem zamiast rządów prawa”.