Izraelski resort edukacji wstrzymał wycieczki izraelskich uczniów do Polski z uwagi na fakt, że Warszawa nie zgadza się, aby towarzyszyli im uzbrojeni oficerowie. Sprawę postanowił na swoim blogu w serwisie polityka.pl skomentować prof. Jan Hartman.

- „Przecież trudno sobie wyobrazić, aby polskie wycieczki w Izraelu ochraniali noszący pistolety polscy strażnicy. Gdyby zaszła taka potrzeba, z pewnością Izrael chętnie pomógłby ubezpieczać polskie wycieczki, bo akurat policjantów, żołnierzy i innych służb mu nie brakuje. Na Polaków z bronią jednakże z pewnością by się nie zgodził. Dlaczego my mamy się godzić? Przecież to upokarzający dla nas dowód braku zaufania. Czyżby Polska naprawdę nie była zdolna obronić żydowskich dzieci przed jakimiś atakami?”

- zauważa filozof.

Izrael przekonuje, że problemem nie jest wcale kwestia uzbrojonych ochroniarzy, ale rzekoma próba ingerencji polskich władz w treści przekazywane uczniom w czasie tych wycieczek. Wyjaśniając sprawę, wiceszef polskiej dyplomacji Paweł Jabłoński wskazał, że „młodzież izraelska często wraca z tych wyjazdów z negatywnymi odczuciami wobec dzisiejszej Polski i Polaków; postrzega nasz kraj wyłącznie przez pryzmat niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych; nie zapoznaje się z całokształtem ponadtysiącletnich stosunków polsko-żydowskich; w zauważalnym stopniu izolowana jest od kontaktów z polskimi rówieśnikami”.

Również z tą oceną prof. Hartman zdaje się zgadzać, nie ukrywając przy tym swojej ogromnej niechęci do rządzącego w Polsce obozu.

- „Niestety, tak jak jestem wrogiem PiS i tak jak oburzają mnie złośliwe brednie i kłamstwa na tematy polsko-żydowskie wygadywane przez Kaczyńskiego, Morawieckiego i Dudę, tak w sprawie wycieczek stoję po stronie rządu polskiego. Pomimo wielu starań i apeli wycieczki organizowane przez Ministerstwo Edukacji Izraela wyglądają w oczach uczestników jak objazd po spalonej ziemi, zamieszkałej przez wrogów narodu żydowskiego”

- pisze autor.

- „Młodzież wożona jest wyłącznie po miejscach związanych z Zagładą, do czego czasami dochodzi jeszcze Kraków albo Warszawa. I choć młodzi ludzie widzą wokół siebie piękne miasta i przyjazny świat, pełen turystów i tak samo bezpieczny jak Tel Awiw, są od niego odizolowani, a to, czego słuchają na temat Polaków, rażąco kontrastuje z tym, co ich otacza”

- dodaje.

W swoim felietonie przyznaje również rację wiceministrowi Jabłońskiemu co do tego, że „ostentacyjnie uzbrojona i często arogancka ochrona wytwarza w młodzieży wyobrażenie o Polsce jako kraju niebezpiecznym, w którym Żydzi narażeni są na fizyczne ataki”. To naturalnie prowokuje niechęć ze strony Polaków.