Staszewski gościł na kanale Bogdana Rymanowskiego, gdzie opowiedział o historii swoich rodziców, którzy rozstali się przed jego narodzinami. Wokalista Kultu miał kontakt ze swoim ojcem, ale przyznaje, że przez wiele lat potępiał go za to, że nie chciał, by jego syn przyszedł na świat.

- „Mama nie żyje, tata nie żyje, więc mogę mówić. Tata nie chciał, żebym się urodził. Był absolutnie przeciwny temu, żebym ujrzał ten świat”

- wyznał.

Przyczyny postawy swojego ojca Staszewski widzi w jego dramatycznej historii.

- „Miał 19 lat jak wylądował w obozie koncentracyjnym. Tam doszło do historii, że uznano go za nieżywego, wyrzucono na górę trupów. Popsuło się krematorium, w tym czasie przyszła paczka od ciotki z Pabianic - powiedział Kazik. Jak opowiadał, wg regulaminu w obozie więzień musiał osobiście podpisać odbiór paczki. Zobaczyli, że tata żyje, wyciągnęli go. Trzymając go za rękę podpisał odbiór paczki. Okazało się, że kapo też jest z Pabianic i zabrali go na izbę chorych”

- opowiadał.

- „Widząc takie rzeczy, tata nie chciał przyjmować odpowiedzialności za wypuszczenie życia na ten piekielny świat”

- dodał.

Matka muzyka ukrywała jednak, że jest w ciąży i ojciec dowiedział się o tym dopiero w 7. miesiącu.

- „W 7. miesiącu było już za późno, żeby mnie zabić”

- podsumował.