Premier Donald Tusk wywołał i przeniósł do przestrzeni publicznej kolejny konflikt z głową państwa. W ub. piątek szef rządu opublikował nagranie, na którym oskarżył prezydenta Karola Nawrockiego o niepodpisanie nominacji oficerskich. Okazało się, że brak podpisu jest konsekwencją wcześniejszych działań premiera, który zabronił szefom służb udziału w spotkaniu z Karolem Nawrockim, w czasie którego chciał on omówić szczegóły dot. nominacji. Od piątku przewodniczący Koalicji Obywatelskiej wspólnie z szeregiem polityków, w tym z ministrem koordynatorem służb specjalnych Tomaszem Siemoniakiem, grają tą sprawą, uderzając w głowę państwa. Wczoraj do sprawy ponownie na antenie TV Republika odniósł się sam Karol Nawrocki, który zwrócił uwagę, że pierwszy raz od 1989 roku zdarzyło się, by szefowie służb odmówili spotkania z Prezydentem RP. Dziś rano natomiast ponownie głos zabrał minister Siemoniak, publikując w mediach społecznościowych wpis, którego ton znacznie odbiega od jego wcześniejszych wypowiedzi w tej sprawie.

Minister Siemoniak próbuje tłumaczyć, że szefowie służb potrzebują zgody premiera na spotkanie z prezydentem.

- „Prezydent Rzeczypospolitej działa w granicach prawa. Nie jest cesarzem, do którego każdy poddany musi się stawić. Muszą się stawić jego podwładni, a jego podwładnymi są urzędnicy jego kancelarii i - za pośrednictwem ministra obrony - żołnierze. Ministrowie rządu, szefowie służb, wojewodowie mają swojego najwyższego przełożonego w osobie premiera. On musi wyrazić zgodę na takie spotkanie”

- przekonuje.

Następnie zwraca się bezpośrednio do prezydenta.

- „Panie Prezydencie, proszę nie krytykować szefów służb specjalnych za odmowę spotkania z demokratycznie wybranym prezydentem. Tak nie było. Oni muszą mieć zgodę premiera na takie spotkanie. Mimo sugestii szef Pańskiej Kancelarii nie zdecydował się o taką zgodę do premiera wystąpić. Jeśli Pan Prezydent wyraziłby wolę spotkania na przykład ze mną, również muszę mieć zgodę premiera. Niezależnie od szacunku do Urzędu Prezydenta czy moich chęci”

- napisał.

- „Tak działa państwo demokratyczne i praworządne z różnymi ośrodkami władzy. A szefowie naszych służb specjalnych to wybitni oficerowie, którzy całe życie poświęcili służbie Rzeczypospolitej. Zasługują na pełne wsparcie. Za ich sprawą otrzymuje Pan najwyższej jakości tajne materiały dotyczące bezpieczeństwa narodowego”

- dodał.

Na koniec zwrócił się do prezydenta z prośbą o podpisanie nominacji.

- „Panie Prezydencie, uprzejmie proszę o podpisanie z okazji Święta Niepodleglości nominacji na pierwszy stopień oficerski w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Dla Polski. Wyłączmy tę sprawę ze sporu politycznego”

- zaapelował, najwyraźniej zapominając, że to szef rządu tę sprawę do sporu politycznego włączył.