Rzeczywiście taka sytuacja, że wicepremier Kosiniak -Kamysz dostaje „głośną” polską nagrodę, a premier Tusk już za tydzień-niemiecką, nawet przy istniejącej osłonie medialnej funkcjonowania szefa polskiego rządu, źle będzie wyglądała. Stąd wspomniana „złość” Tuska i restrykcje dla organizatorów Forum w Karpaczu w postaci nieobecności ministrów, kierujących ważnymi resortami, strategicznych spółek Skarbu Państwa, a nawet dziennikarzy mediów publicznych. A przecież 33. już Forum, najpierw Krynicy Górskiej, a od paru lat w Karpaczu, to swoiste polskie Davos, na którym spotykają się przedstawiciele kręgów gospodarczych i politycznych głównie, choć nie tylko, Europy Środkowo-Wschodniej. Co więcej to właśnie na tym Forum od lat padają ważne deklaracje dotyczące polityki społecznej i gospodarczej przedstawicieli aktualnego rządu, które są następnie omawiane przez środowiska eksperckie, a opinie uczestników przedstawiane przez krajowe i zagraniczne media.
Przypomnijmy, że właśnie 12 września w Poczdamie (w pałacyku Sanssouci, będącego siedzibą Fryderyka II „wielkiego przyjaciela” Polski), Donald Tusk odbierze nagrodę przyznaną mu przez niemieckich dziennikarzy i polityków za „niestrudzoną walkę z autorytaryzmem”. Rzeczywiście przyznanie takiej nagrody polskiemu premierowi, po tym jak od blisko 9 miesięcy, brutalnie łamie Konstytucję RP i ustawodawstwo oraz atakuje najważniejsze instytucje polskiego państwa, a wczoraj prokuratura Bodnara, nawet organizatorów Marszu Niepodległości, może szokować, ale jak widać, Niemcy są w tych sprawach konsekwentni. To już bowiem kolejna niemiecka nagroda dla Donalda Tuska, te wcześniejsze otrzymywał podczas poprzedniego sprawowania funkcji premiera w latach 2008-2014, a także wtedy kiedy był szefem Rady Europejskiej, zresztą tylko i wyłącznie dzięki silnemu wsparciu Angeli Merkel, a na drugą 2,5-letnią kadencję na tym stanowisku, został nawet wybrany przy sprzeciwie ówczesnego polskiego rządu.
Niestety twarde fakty z obecnych 9 miesięcy rządów Tuska potwierdzają, że w zamian za te nagrody, medale i przysłowiowe poklepywanie po plecach przez niemieckich polityków i dziennikarzy, Tusk w coraz bardziej otwartej formule, realizuje interesy naszego zachodniego sąsiada, zamiast polskich, a często nawet ze szkodą dla naszego kraju. Tak było w przypadku niemieckich odszkodowań za II wojnę światową, zupełnie niedawno podczas posiedzenia międzyrządowe Polska-Niemcy w Warszawie, Tusk publicznie i to jako pierwszy oświadczył, że ta sprawa na gruncie prawnym jest już zamknięta. Tak jest także z inwestycjami, które byłyby konkurencyjne dla Niemiec, faktyczne zablokowanie budowy CPK, ogłoszenie znaczącego ponad 7-letniego opóźnienia w budowie pierwszej polskiej elektrowni atomowej, zablokowanie rozbudowy portów morskich w tym kontenerowego w Świnoujściu, czy rezygnacja z inwestycji zapewniających żeglowność Odry, to tylko niektóre decyzje rządu Tuska, służące niemieckim interesom.
Niemiecka nagroda dla Tuska, wygląda więc na zasłużoną, tyle tylko ,że w zestawieniu z tą polską dla jego podwładnego wicepremiera Kosiniaka- Kamysza, dla opinii publicznej w Polsce, będzie „ciężko strawna”. Stąd ta „złość” Tuska i swoiste sankcje nałożone na organizatorów Forum w Karpaczu, którzy je jakoś przeżyli, bo wszystkie panele zaplanowane w jego ramach się jednak odbyły, a całe wydarzenie dzisiaj kończy się sukcesem. Wyszła tylko mściwość i małość obecnego premiera, a to powinno być kolejnym dzwonkiem alarmowym przede wszystkim dla jego koalicjantów, ale także dla wszystkich środowisk, które w jakiś sposób „narażą się” szefowi rządu.