Mordowanie proletariatu w ramach dyktatury proletariatu. Partia władzy, Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, zjednoczona ze Stronnictwem Demokratycznym i Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym, sięgnęła po przemoc wobec własnego społeczeństwa. Pogrzebano centralizm demokratyczny i prawo do "śmiałej, nieskrępowanej, twórczej" - tak pisali w statucie PZPR - krytyki "złego stanu rzeczy".
Władza ludowa odrzuciła nawet atrapy ludowej demokracji. Zastąpiono ją siłą ognia karabinów i czołgów Bezwzględną, krwawą, bezmyślną w zacietrzewieniu, zwłaszcza w Grudniu 70.
Ten czas ma swoich bohaterów, ma swój pomnik - Pomnik Poległych Stoczniowców. Dzieło Bogdana Pietruszki, Romualda Peplińskiego, Wiesława Szyślaka. Dzieło gdańskich stoczniowców. Pomnik prawa do polskiej wolności zagrożonej złym stanem rzeczy. Prawa bezcennego.
Stoczniowcy nie polegli, poległa władza, która do nich, do nas, strzelała. I polegnie każda kolejna władza, która naruszy prawo do polskiej wolności. Która chce decydować, kto może podejść pod pomnik, kto może układać krzyż z kwiatów, kto może przywłaszczać sobie symbolikę 21 postulatów. Która budynek własnej pychy stawia wyżej niż symbolikę sali BHP i „Trzy Krzyże”, strzegące polskiej pamięci, której fundamentem jest wolność. Wolność i różnorodność poglądów, a nie brak wolności słowa. Ona musi być śmiała, nieskrępowana i twórcza, żeby ostrzegać przed złym stanem rzeczy.
Tępa i anachroniczna, ale bardzo niebezpieczna jest władza, która sama chce decydować o „nielegalnych treściach” i „niesłusznych poglądach”. Władza Gawkowskiego i władza Kowala. Władza represji. Inżynieria społeczna, która deformuje przestrzeń wspólnego doświadczenia i nie nazywa rzeczy po imieniu.
W Gdańsku i w Gdyni nie było „rewolty” - była masakra ludzi, którzy upomnieli się o prawo do godnego życia i życiem za to prawo z rozkazu władzy zapłacili. Nikt przyzwoity takiego fałszu nie jest w stanie zaakceptować. Było grzechem czasu, że postępowanie w sprawie Grudnia 70 prowadził prokurator, który był członkiem PZPR. Każda bowiem legitymacja jej szeregowego członka legitymizowała siłę niedemokratycznej władzy.
Dziś stojąc przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców trudno zrozumieć, że pracami polskiego parlamentu kieruje były członek PZPR, partii instytucjonalnej przemocy, której pomnik jako jej złowieszczy ślad jest wkomponowany w polskie ramy.
Ktokolwiek podnosi rękę na wolność ludu polskiego skarleje pod tym Pomnikiem.
