Niemiecki rząd zapowiedział pakiet ochronny o wartości 200 mld euro, który ma uchronić niemiecką gospodarkę i konsumentów przed wysokimi cenami energii.

- „Dziesięć lat temu, kiedy Europa była pogrążona w kryzysie strefy euro, Niemcy przewodziły działaniom oszczędnościowym [Niemcy były wtedy bardzo rygorystyczne w zakresie wymuszania działań oszczędnościowych na krajach takich jak Portugalia, Hiszpania, Włochy czy Grecja - przyp. red.]”

- przypomina na łamach Politico Barbara Moens.

- „Teraz reszta Europy wścieka się na niemieckie duże wydatki na dotacje energetyczne, które, jak się obawiają, mogą pogłębić politycznie wybuchowy podział kontynentu na bogatych i biednych. Rosnącym napięciom nie pomaga fakt, że to właśnie błędna zależność Berlina od rosyjskiego gazu przyczyniła się do wywołania kryzysu energetycznego w bloku”

- dodaje.

W rozmowie z portalem jeden z unijnych urzędników stwierdził, że „Niemcy pokazały tym pakietem duży środkowy palec reszcie Europy”.

Autorka artykułu zauważa, że Niemcy najpierw umożliwiły Gazpromowi zdominowanie Europy, a obecnie ich pogoń za nowymi dostawami gazu powoduje wzrost cen dla wszystkich. Berlin w tym przypadku nie jest jednak zainteresowany okazaniem solidarności unijnym partnerom.