Protestujący od 9 lutego przeciwko napływowi produktów rolnych z Ukrainy i unijnemu Zielonemu Ładowi rolnicy zjechali dziś do Warszawy, aby tym razem w stolicy wyrazić swój sprzeciw wobec działań unijnych urzędników i rządu. Najpierw spotkali się z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią.
- „To była zwykła rozmowa bez żadnych konkretów. Niestety, nic nie udało się ustalić, oprócz obietnicy, że stworzony zostanie okrągły stół z przedstawicielami rolników i władz. Nic poza słowami (…) Liczymy na realne i konkretne działania. Na razie nic z tego nie ma”
- powiedział po tym spotkaniu jeden z liderów protestu Szczepan Wójcik.
Rolnicy liczyli na spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem. Ten jednak przebywał dziś w Pradze, wobec czego przedstawicieli protestujących przyjął szef KPRM.
- „Przedstawiliśmy konkrety, nasze postulaty, ale musieliśmy wyjść ze spotkania, ponieważ rząd nie zaproponował nic, czym moglibyśmy się państwu pochwalić”
- powiedział Wójcik po spotkaniu z ministrem Grabcem.
Brak jakichkolwiek konkretów ze strony rządzących podsumował na antenie Telewizji Republika prof. Przemysław Czarnek.
- „To są te różnice pomiędzy tym rządem, a naszym rządem. Myśmy zamknęli granicę i to wbrew Unii Europejskiej. A rolnikom wypłaciliśmy natychmiast 10 miliardów złotych dopłat”
- zauważył.
Polityk odniósł się również do dzisiejszej kontroli posłów PiS w Ministerstwie Rolnictwa, gdzie chcieli oni zapoznać się z dokumentami dot. rozmów ze stroną ukraińską.
- „W popłochu urzędnicy chowali te dokumenty, a następnie wbrew prawu i niezgodnie z przepisami ustawy o informacji niejawnej pan minister utajnił te dokumenty, nie pokazując co w nich jest”
- powiedział prof. Czarnek.
- „Jesteśmy nie tylko pełni obaw o to, że te rozmowy się nie toczą, ale jak już się toczą, to całkiem nie po myśli polskich rolników. I rolnicy to wiedzą”
- dodał.