- „Kiedy w środę wieczorem, w marznącym deszczu, zobaczyliśmy setki Ukraińców napełniających wodą butelki przy studni w Kijowie, byliśmy zszokowani. Wiele już widzieliśmy w tej wojnie, która trwa od blisko dziewięciu miesięcy: oblężenie Kijowa, Buczę, wojnę na wschodzie, ostrzały i tortury. Teraz, w środku zimy, widzimy stolicę, która nagle stała się ciemna, a ludzie ustawiają się w kolejce przed studniami jak podczas II wojny światowej”
- pisze Paul Ronzheimer.
- „To jest absolutnie jasne: Putin chce, żeby Ukraińcy zamarzli na śmierć – a my na to pozwalamy”
- dodaje.
Reporter apeluje do rządu Olafa Scholza o reakcję na „zabijanie ludności zimnem”. Podkreśla, że na polu dyplomatycznym Berlin musi zadbać o poświecęnie sprawie Ukrainy odpowiedniej uwagi. Zauważa, że ważnym sygnałem byłaby ponowna wizyta kanclerza w Kijowie.
- „Jednocześnie Scholz powinien zareagować na perfidne i podstępne ataki armii rosyjskiej na ukraińską ludność cywilną. Dostarczone dotychczas systemy obrony przeciwlotniczej są niewystarczające, potrzebne są dalsze systemy IRIS-T oraz systemy obrony przeciwrakietowej Patriot. Niezrozumiałe jest, dlaczego są one oferowane Polsce, a nie Ukrainie”
- pisze dziennikarz.
Co warto odnotować, nie rozumie tego również polski rząd, który zaproponował Berlinowi, aby oferowane Polsce Patrioty przekazać Ukrainie.
Ronzheimer podkreśla też, że Berlin musi zdecydować o dostawie czołgów na Ukrainę.
- „Oprócz wsparcia militarnego potrzebny jest plan na przetrwanie zimy: jak najwięcej generatorów, specjalistów od odbudowy sieci, zaopatrzenie humanitarne. To nigdy nie było tak ważne, jak teraz. Europa chwali Ukrainę za bohaterską walkę z armią rosyjską, ale wojna nadal jest daleka od zakończenia. Ten kraj potrzebuje naszej pomocy, aby przetrwać mroźną zimę i ataki”
- pisze reporter „Bilda”.