Wiele osób zastanawia się skąd zwrot w ukraińskiej polityce i takie ostentacyjne przymilanie się Niemcom, którzy przecież był gotowi oddać Ukrainę na pastwę Rosji  2022 roku” – napisał w mediach społecznościowych polityk Suwerennej Polski.

Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy, wiceszef resortu sprawiedliwości dostrzega w podtrzymywanym przez Warszawę od pół roku polskim wecie do nowelizacji unijnego budżetu (spowodowanym nie otrzymaniem środków z KPO) w sytuacji, gdy do tego znowelizowanego budżetu podpięto kwestię specjalnych funduszy na odbudowę Ukrainy ze zniszczeń wojennych.

„Połączono te dwie decyzje budżetową w jedną licząc, że Polska ulegnie moralnemu szantażowi” – przypomina Sebastian Kaleta.

Drugi kluczowy element „presji na Ukrainę ze strony Niemiec”, Kaleta dostrzega w potencjalnej, przyszłej akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej.

Wiceminister sprawiedliwości diagnozuje, że Niemcy szantażują Polskę wymagając od naszego kraju zgody na akcesję Ukrainy, powiązanej z akceptacją niemieckiego projektu de facto przekształcenia Europy w państwo federalne pod niemieckim przywództwem, czyli na „rezygnację ze swojej suwerenności” przez pozostałe państwa członkowskie UE.

By jednak przeforsować ten plan, Berlin potrzebuje w Warszawie rządu sobie „uległego”, który zgodzi się na niemiecki plan dla Europy.

„Dlatego Niemcy pchając Ukrainę w konfrontację z Polską liczą na destabilizację w Polsce i zmianę rządu” – konstatuje polityk Suwerennej Polski i dodaje, że niemiecki plan na uzyskanie dominacji w UE zakłada uległego Berlinowi Donalda Tuska u władzy w Polsce, stąd też niemiecka ingerencja w proces wyborczy w naszym kraju.

„Jednak ta zagrywka może okazać się kosztowną i błędną. Jeśli Zjednoczona Prawica wygra wybory, UE będzie musiała wypłacić Polsce KPO, bo inaczej nie mają najmniejszych szans na jakąkolwiek rewizję budżetu” – puentuje Sebastian Kaleta.