„Mam poczucie, że ja już tę konferencję widziałem w 2008 roku. Tylko wtedy Brzoska nazywał się Palikot. Wtedy też chodziło o to, żeby przyciągnąć jakieś fajne nazwisko, i wtedy też była mowa o tym, że przedsiębiorcy wszystko załatwią. Pan premier odtwarza to samo” – powiedział Zandberg w programie Graffiti w Polsat News.

Według niego przedstawione przez Tuska zapowiedzi inwestycyjne na poziomie 650 miliardów złotych nie oznaczają rozwoju, a jedynie trwanie w miejscu. Lider Razem wskazuje, że Polska potrzebuje ambitniejszych nakładów na infrastrukturę publiczną – szczególnie w kontekście transformacji energetycznej. „Potrzebujemy ośmiu bloków jądrowych tylko po to, żeby zastąpić Bełchatów. I nie da się tego zrobić tylko za pomocą sektorów prywatnych” – dodał.

Zandberg ostro ocenił także działania rządu w sferze społecznej: „To nie jest rząd prospołeczny, to jest rząd liberalny. To rząd, który przerzuca koszty funkcjonowania państwa na pracowników najemnych po to, żeby rozdawać prezenty tym, którzy są bogaci” – podkreślił w rozmowie z Polsat News. Zwrócił uwagę, że pracownicy budżetówki wciąż nie mogą liczyć na realne podwyżki, a wiele zapowiadanych reform – jak ustawa o emeryturach stażowych – zostało zamrożonych.

Zandberg krytycznie odniósł się również do aktywności premiera w mediach społecznościowych: „Premier zajmuje się pisaniem suchych żarcików na Twitterze, a nie odpowiada na kluczowe wyzwania społeczne” – zaznaczył, sugerując, że obecna polityka rządu to kontynuacja błędów z poprzednich rządów Platformy Obywatelskiej.

W obliczu tych zastrzeżeń Partia Razem zdecydowała się opuścić klub parlamentarny Lewicy, by – jak stwierdza Zandberg – „móc jasno i samodzielnie mówić o prawdziwie lewicowych postulatach, bez konieczności kompromisów”.

Według Zandberga Polska potrzebuje dziś polityki sprawiedliwości społecznej, a nie PR-owych haseł: „Polska nie potrzebuje więcej Palikotów. Potrzebuje odpowiedzialnej lewicy” – zakończył.