Dziś strona L’Osservatore Romano wyświetla komunikat, że serwer został przeciążony. Wygląda, że zainteresowanie artykułem abp Muellera o komunii dla rozwiedzionych jest większe niż wywiadami papieża Franciszka.

Nie jestem aż takim optymistą bo zainteresowania i odźwieku nie mierzy się ilością pobrań tylko ilością przedruków, depesz, komentarzy, memów, udostępnień itp. Ale zostawiając na boku te porównania warto powiedzieć, że to bardzo dobrze, iż tekst abpa Muellera się ukazał i to z wyraźnym zaznaczeniem, że ta publikacja ma akceptację Ojca Św.

Dobrze nie tylko dlatego, że przypomina on naukę Kościoła, ale też dlatego, że przypomina ją nie w sposób skrótowy, ale pogłębiony. Prefekt zaczyna od wyjaśnienia boskiego pochodzenia prawa moralnego, jego powszechnego obowiązywania wobec wszystkich i roli Kościoła, jako jego stróża a nie twórcy. To bardzo ważne bo wiele osób ma błędne przekonanie o względności i tymczasowości norm moralnych.

Następnie abp Mueller wyjaśnia w jaki sposób Objawienie pogłębia rozumienie małżeństwa podnosząc je do rangi sakramentu i podkreślając jego nierozerwalność. 

Dopiero na tym tle arcybiskup porusza kwestię konsekwencji tego nauczania dla katolików: współżycie a tym bardziej trwałe pożycie na kształt małżeństwa z kimś innym niż sakramentalny współmałżonek jest grzechem ciężkim i bez odwrócenia się od tego grzechu nie można przystępowac do sakramentu Eucharystii.

Niezwykle ważne w tym dokumencie jest to, że oprócz nakreślenia zasad zmajduje się w nim cierpliwe ich odniesienie do często trudnych sytuacji życiowych i ukazanie ludziom w takie sytuacje uwikłanym perspektywy pojednania z Bogiem. Często nie ma prostej możliwości powrotu do prawowitego współmałżonka a równie często nawet rozejście się z konkubentem oznacza krzywdę dzieci urodzonych w takich związkach. Arcybiskup mówi o publicznych ślubach czystości, jako drodze, do podjęcia której osoby z takich związków powinny być roztropnie zachęcane. Te dwie perspektywy: jasnych zasad i aplikowania ich tak, by ludzi czyniły lepszymi i prowadziły ich do zbawienia a nie były dla nich ciężarem zamykającym ludziom do niego drogę są obecne w artykule prefekta KNW.

Wypowiedź ta była potrzebna bo zwłaszcza na Zachodzie katolicy i wielu księży odrzuca w praktyce nauczanie Kościoła na ten temat.

Pozostaje oczywiście problem jest następujący: papież Franciszek kilkoma swoimi nieszczęśliwymi lapsusami z dwu wywiadów prasowych (“kimże jestem, by sądzić” i “każdy ma swoją koncepcję dobra”) dał (oczywiście bez takich intencji, ale z takim realnym skutkiem) światu odrzucającemu normy moralne usprawiedliwienie dla ich odrzucania: może i tak, jak to mówi abp Mueller, naucza Kościół, ale przecież papież Franciszek powiedział, że każdy ma swoją wizję dobra.

Na dłuższą metę strategia ograniczenia gorszycielskiego wymiaru papieskich lapsusów enuncjacjami Kongregacji Nauki Wiary nie da efektu jeśli ze strony samego papieża nie będzie mocnego głosu przypominającego o roli prawdy w kształtowaniu sumień i w dokonywaniu osądu moralnego własnych czynów. Głosu równie mocnego jak encyklika bł. Jana Pawła II “Veritatis splendor” poświęcona właśnie temu tematowi.

not.ToR