- Amerykańskie i brytyjskie media krytykują prezydenta USA Joe Bidena. Prawdziwi sojusznicy nie zachowują się tak, jak Biały Dom w tej sytuacji - napisał Financial Times.

Wczoraj talibom udało się nieomalże bez walki opanować Kabul - stolicę Afganistanu. Amerykański personel dyplomatyczny pośpiesznie się ewakuował. Proamerykański prezydent Afganistanu Aszraf Ghani złożył urząd i uciekł za granicę, prawdopodobnie do Tadżykistanu.

Na lotnisku w Kabulu mialy miejsce dramatyczne sceny. Zdesperowani Afgańczycy próbowali wszelkimi sposobami dostać się na pokład samolotów odlatujących za granicę. Niektórzy z nich trzymali się nawet zewnętrznych części samolotów. Na części krążacych w internecie nagrań widać ludzi spadających na płytę lotniska z pokładu startujących samolotów.

Joe Biden został skrytykowany przez amerykańskie i brytyjskie media w związku z sytuacją w Afganistanie. Bidenowi zarzuca się zlekceważenie możliwości militarnych talibów.

Portal tvp.info zwraca uwagę, że amerykańskiego przywódcę krytykuje nawet część zwykle bardzo przychylnych mu lewicowych mediów, jak CNN czy „The New York Times”.

Brytyjski "Daily Mail” „zebrał relacje amerykańskich mediów, które również nie kryją oburzenia po chaosie, jaki zapanował w Afganistanie. Miesiącami przygotowywano różne scenariusze opuszczenia tego kraju przez siły zachodnie, ale nikt nie przypuszczał, że Biały Dom pozwoli na takie sceny, jakie oglądamy od kilkunastu godzin”.

"Za co oni, do cholery, zginęli?" - czytamy na dzisiejszej okładce Daily Mail.

Według "The Wall Street Journal" Biden "umywa ręce". Wygłoszone przez niego orędzie to próba zrzucenia winy na władze afgańskie. Gazeta ta pisze o „jednej z najbardziej haniebnych sytuacji w historii” prezydentur i amerykańskich odwrotów z miejsc konfliktu.

Przychylny Bidenowi "The New York Times" porównuje z kolei sytuację do amerykańskiego odwrotu z Sajgonu w 1975 roku.

"Cała sytuacja jest tak upokarzającym końcem, jak wspinanie się na dach w Sajgonie w 1975 roku" - czytamy. The New York Times pisze także, że próba zrzucenia odpowiedzialności na Donalda Trumpa jest absurdalna.

Gazeta podkreśliła także, że Biden zapewnił sobie miejsce w historii jako przejdzie do historii "jako prezydent, który przewodniczył upokarzającemu aktowi końcowemu amerykańskiego eksperymentu w Afganistanie".

- Prawda jest taka, że wszystko to upadło o wiele szybciej niż się spodziewaliśmy. Co takiego się stało? Liderzy polityczni Afganistanu poddali się i uciekli. Wojsko Afganistanu poddało się, nie próbując często nawet walczyć - mówił w swoim orędziu Biden.

Bidena skrytykowali także kongresmeni.

- Dlaczego Joe Biden jest na wakacjach? Nie sądzę, by przez cały weekend odpowiedział na chociaż jedno pytanie ze strony prasy, to przerażająca sytuacja - powiedział w niedzielę na antenie Fox News republikański senator Jim Jordan.

"Nikt, kto uważa się za prezydenta USA, nie powinien być na wakacjach, gdy wokół rozpada się świat. To dalszy ciąg zaniedbywania obowiązków..." - napisała z kolei na Twitterze republikańska kongresmenka Lauren Boebert.

Bidena krytykują również członkowie Partii Demokratycznej.

"Tego nie da się ukryć. Sytuacja w Afganistanie to kolejny powód do wstydu dla tej administracji. Proces wycofywania się nie zapowiadał się łatwo, ale nie musiało do tego dojść" - napisał na Twitterze kongresmen Vincente Gonzalez.

jkg/tvp info, wprost