Władze Porozumienia podjęły dziś decyzję o zawieszeniu ośmiu polityków. Ich wyrzucenia ma domagać się Jarosław Gowin, o czym jutro zadecyduje sąd koleżeński. Tymczasem europoseł Adam Bielan przekonuje, że Jarosław Gowin nie ma prawa nikogo wyrzucać i apeluje do wicepremiera o „uspokojenie się”.

Prezydium zarządu Porozumienia zawiesiło dziś ośmiu członków, w tym m.in. Jacka Żalka, Zbigniewa Gryglasa, Michała Cieślaka i Włodzimierza Tomaszewskiego, wnioskując o wyrzucenie ich z partii. Powodem, podobnie jak było to w przypadku zawieszonych tydzień temu polityków, ma być łamanie statutu.

Sytuację skomentował w rozmowie z Polską Agencją Prasową europoseł Adam Bielan, który również został wyrzucony z partii przez frakcję Gowina, ale jednocześnie utrzymuje, że w myśl przepisów to on obecnie pełni obowiązki prezesa.

- „Jarosław Gowin zamienia tę sytuację w kabaret; nie ma żadnych uprawnień do zwoływania ciał statutowych, tym bardziej nie ma uprawnień do wyrzucania kogokolwiek” – stwierdził polityk.

- „Apeluję do byłego prezesa Jarosław Gowina, żeby się uspokoił, bo najwyraźniej wpadł w jakąś furię i wycina ludzi na oślep. Nie ma takich uprawnień, szkodzi naszej partii” – dodał.

Kamil Bortniczuk z kolei podkreśla, że sprawę rozstrzygnie Sąd Okręgowy w Warszawie.

- „Postanowiliśmy machnąć na to ręką i jak wszystkie wcześniejsze postanowienia uznać je za niewiążące, niezgodne z prawem. Pootrzymujemy stanowisko, że ostateczne rozstrzygniecie, w sytuacji, gdy druga strona w żaden sposób nie jest gotowa do sensownych rozmów i jest nastawiona agresywnie, będzie musiało zapaść w sądzie” – powiedział.

Polityk przekonuje, że w Porozumieniu są politycy kierujący się prawem i „fanklub Gowina”. Działania te określił „niepoważnymi”. Wskazuje też, że fakt wyrzucenia kolejnych polityków, w tym posłów, przeczy wcześniejszej tezie frakcji Gowina o rzekomym buncie zaledwie dwóch zmarginalizowanych polityków.

kak/PAP