Afera aferze nierówna. Podczas gdy totalna opozycja próbuje grillować PiS aferą Emi i Piebiaka, media publiczne obnażają działania posła PO Krzysztofa Brejzy. Oto krótkie podsumowanie, które pozwala stwierdzić, gdzie jest prawdziwa afera...

1. Afera Piebiaka. To afera walki między grupami sędziów. Sędzia Łukasz Piebiak, zarazem wiceminister sprawiedliwości, uczestniczył w procederze trollowania w sieci sędziów, którzy krytykują reformę sądownictwa. We współpracy z innymi sędziami zorganizowano niewielką w sumie kampanię hejterską. Kluczową postacią jest "Emi" Sz. - była żona jednego z sędziów, alkoholiczka. Otrzymała łącznie ok. 4 tys. złotych od jednego z sędziów za hejtowanie w sieci. Sama wrzuciła potem do internetu nagie zdjęcie innego sędziego, z którym flirtowała.

Gdy tylko rzecz została ujawniona, Łukasz Piebiak natychmiast wyleciał z resortu. Nie ma tu żadnych strat dla budżetu państwa; tak naprawdę idzie o walkę między koteriami sędziów.

2. Afera Brejzy. Poseł Krzysztof Brejza ma ojca Ryszarda, który jest prezydentem Inowrocławia. W ratuszu inowrocławskim grupa pracowników zajmowała się hejtowaniem i trollowaniem w sieci przeciwników politycznych obu Brejzów. Używano do tego programu, który ukrywa tożsamość w internecie. Poseł Brejza osobiście koordynował ataki, przez kilka lat pisał trollom, co mają robić, kogo i jak atakować. W ratuszu wystawiano faktury na łączną kwotę 250 tysięcy złotych za niejasne "usługi" - według śledczych pieniądze miały trafiać na potrzeby działalności politycznej Brejzów. W sprawie kilka osób ma już zarzuty.

Opozycja milczy, Brejza nadal jest prominentnym członkiem swojej partii.

 

Mamy więc dwie afery - bardzo podobne, a jednak inne. Bo jedna z nich jest bardzo poważna, druga to wydmuszka. Dlaczego lewicowe media mówią jednak tylko o jednej?

bsw