Jedna z kanadyjskich stacji radiowych zorganizowała konkurs, w którym główną nagrodą jest... dziecko. Rozgłośnia New Hot 89-9 zachęca swoich słuchaczy do stanięcia w wyścigu, w którym można wygrać całościowo sfinansowane leczenie niepłodności. Nagrodę (wartą około 35 tys. dolarów kanadyjskich) ufundowała firma Newcap Radio Inc.

 

- Niektórzy ludzie przez całe życie marzą o poczęciu dziecka, ale nie każdemu to marzenie może się spełnić. Jeśli jesteś w podobnej sytuacji, New Hot 89-9, niczym wielki piękny bocian spełni twoje marzenia i zmienianie pieluszek stanie się rzeczywistością – czytamy w reklamie umieszczonej na portalu internetowym radiostacji.

- To tylko pokazuje jak daleko stoczyliśmy się po równi pochyłej w dół i jest zapowiedzią, czego jeszcze możemy się spodziewać – komentuje Jim Hughes, przewodniczący kanadyjskiej Campaign Life Coalition.


Josie Guer, dyrektor programowy radia, tłumaczy, że obecnie wiele osób ma problemy z płodnością, a dużą grupę słuchaczy radia stanowią kobiety powyżej 25 roku życia, których najczęściej spotykają trudności z zajściem w ciążę. Stąd pomysł na „kapitalny” konkurs. - Chcemy zainspirować ludzi i dać im nadzieję na zmiany, aby nie spotykali się z upokarzaniem z powodu niepłodności.

 

Konkurs kończy się w 10 października o 9 rano. Kobieta, która go wygra będzie musiała podjąć procedury leczenia w okresie 12 miesięcy od zakończenia konkursu.

 

Plakat reklamujący konkurs

Kanadyjski konkurs, w którym można wygrać dziecko bardzo przypomina brytyjską loterię z taką samą nagrodą – sfinansowaniem „leczenia” metodą in vitro. Jej pomysłodawczyni, Camille Strachan tłumaczyła, że to odpowiedź na niedofinansowanie procedury in vitro przez brytyjski rząd.

 

Oba absurdalne konkursy pokazują smutną prawdę, że kiedy człowiek uzurpujący sobie prawo do stanowienia o czyimś życiu i śmierci (aborcja, eutanazja, in vitro), nie cofnie się przed postawieniem tego życia na szali jakiegoś konkursu czy loterii. Pomijajając już, że dziecko sprowadzone tu zostało do poziomu przedmiotu, zabaweczki, o którą można ciągnąć losy. 

 

Nie dalej niż kilka miesięcy temu, „postępowi” rodzice z USA urządzili sobie sondę, w której zapytali internautów, czy usunąć swoje poczęte dziecko, czy raczej je urodzić. Trzydziestolatkowi, Alisha i Pete Arnold nie byli bowiem pewni, czy są gotowi na zostanie rodzicami. „Pikanterii” całej sprawie dodawał fakt, że głosowanie odbywało się krótko przed upływem terminu, po którym kobieta nie mogłaby już legalnie dokonać aborcji. W sondzie wzięło udział nawet 2 miliony internautów, a jej wynik wahał się do ostatniej chwili. Po odrzuceniu sfałszowanych głosów, ostatecznie za urodzeniem małego Wigglesa (bo tak zostało nazwane dzieciątko) było blisko 80 proc. internautów.

 

Tym razem udało się ocalić życie poczętego dziecka. Ale czy ktokolwiek może zagwarantować, że jakiś idiota nie wpadnie niebawem na pomysł urządzenia sondy, w której zapyta czy uśmiercić swojego chorego dziadka albo matkę? Albo inne radyjko "z misją" nie urządzi konkursu, w którym będzie rozdawać już urodzone dzieci? Przecież tyle ich czeka w sierocińcach i domach dziecka...

 

Marta Brzezińska