Przewodniczący Rady Europejskiej, Donald Tusk, choć wciąż jeszcze nie potwierdził ani nie zaprzeczył jednoznacznie, czy po zakończeniu kadencji w Brukseli wróci do polskiej polityki, jest kreowany przez niektóre środowiska na "zbawcę" Polski. 

Zanim jednak wróci do krajowej polityki, jak mówią różni "złośliwcy"- na białym koniu, od czasu do czasu wygłasza antypisowskie tyrady w "zaprzyjaźnionych mediach" lub ociepla swój wizerunek na portalach społecznościowych. Możemy zobaczyć Tuska "haratającego w gałę" między obradami ważnego szczytu dyplomatycznego, "haratającego w gałę" na podwórku, z psem, a ostatnio na spacerze z maleńką wnuczką. Fani Donalda Tuska i stron typu "Sokzburaka" notorycznie zachwycają się, jak bardzo "fajny" z byłego premiera facet, w dodatku wszędzie chodzi bez ochrony. Tym razem przewodniczący RE pochwalił się "znaleziskiem" w jednej z ukraińskich księgarni. Polityk przebywał na Ukrainie z wizytą dyplomatyczną, w środę odwiedził Lwów. Na Facebooku i Instagramie pochwalił się zdjęciem z lwowskiej księgarni. Na fotografii Tusk trzyma w ręku ukraińskie wydanie książki swojej córki, Katarzyny Tusk, która jest również popularną blogerką modową. 

Część internautów zachwyca się oczywiście "naturalnością", "normalnością" Tuska, ciepłem bijącym ze zdjęcia czy brakiem "armii ochroniarzy". 

Cóż, bez względu na wszystko, Donaldowi Tuskowi jednego nie sposób odmówić: umiejętności dbania o swój wizerunek i podtrzymywania bajki o "normalnym, skromnym facecie"...

yenn/Facebook, Fronda.pl