W ub. tygodniu na Białorusi doszło do zatrzymań kilku polskich działaczy. Wśród zatrzymanych jest dziennikarz Andrzej Poczobut. Milicja przeszukała też jego mieszkanie, ale jak mówi żona działacza, „to nie była taka zwykła rewizja”. Milicjanci byli zainteresowani wszystkim, co jest związane z Polską.

Represje polskiej mniejszości na Białorusi zaczęły się w marcu „polowaniem na polskie szkoły”. Prokuratura w całym kraju przeszukiwała placówki, w których nauczany jest język polski. Rekwirowano podręczniki, sprawdzano nauczycieli. 23 marca milicja zatrzymała szefową Związku Polaków na Białorusi Andżelikę Borys. Dzień później zatrzymani zostali kolejni polscy działacze: Andrzej Poczobut, Irena Biernacka i Mara Tiszkowska.

Służby przeszukiwały ich mieszkania. O przeszukaniu w domu Andrzeja Poczobuta opowiedziała jego żona.

- „To nie była taka zwykła rewizja. Funkcjonariusze wyraźnie szukali rzeczy związanych z Polską – polskich książek, dokumentów. Robili docinki”

- relacjonuje Oksana Poczobut.

- „Znaleźli certyfikat pamiątkowy, dyplom nagrody dziennikarskiej Grand Press z 2011 r., tam była napisana kwota – 50 tys. zł. Mówili, że to jest „polski grant”, dołączyli go do materiałów śledztwa. Zabrali nawet stary wniosek o wydanie Karty Polaka dla córki, chociaż ta karta już dawno wygasła”

- dodaje.

Andrzej Poczobut został w przeszłości skazany za znieważenie Aleksandra Łukaszenki. Jak podkreśla jego żona, teraz zatrzymanie wyglądało jednak inaczej.

- „Tym razem było inaczej, bo było wyraźnie widać, że chodzi o Polskę, a nie o działalność dziennikarską”

- ocenia.

Andrzej Poczobut przekazał swojej prawniczce, że „czuje się dobrze, na ile dobrze można się czuć w areszcie”. Poprosił, aby nie przesyłać mu paczek, nawet z jedzeniem i książkami. Do aresztu wziął tylko jedną książkę Olgi Tokarczuk.

Dziś zatrzymani na Białorusi Polacy mają zostać wezwani na czynności śledcze. Być może wreszcie prokuratura zdecyduje się postawić formalne zarzuty. Działania przeciwko represjom Polaków na Białorusi natychmiast podjęły polskie władze. Prezydent Andrzej Duda skierował list do prezydenta USA Joe Bidena w tej sprawie. Rozmawiał tez z sekretarz generalną Rady Europy, wysoką komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka i innymi osobami kierującymi organizacjami międzynarodowymi. Na forum NATO sprawę poruszył szef MSZ Zbigniew Rau, a premier Mateusz Morawiecki rozmawiał na ten temat z przywódcami unijnymi. Unia Europejska wzywa władze Białorusi do natychmiastowego zwolnienia zatrzymanych, a Polska zapowiada konsekwencje dla wszystkich osób zaangażowanych w ich represjonowanie.

kak/PAP