Czy Instytut Wirusologii w Wuhan może być źródłem pochodzenia koronawirusa? W mediach trwa spór o pochodzeniu SARS-CoV-2. Wszystkie tropy wskazują na pochodzenie naturalne, jednak aktualnie nie ma co do tego 100 proc. pewności – pisze Tomasz Teluk na łamach serwisu codzienna.net.

Pierwsze poszlaki epidemii

Pierwotnie jako źródło zarazy wskazywano na targ rybny w tej chińskiej metropolii. Handluje się na nim dzikimi zwierzętami, więc istniało prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że wirus przedostał się z dzikich zwierząt na człowieka. Tak wykazuje większość badań.

Niemniej wspomniany Instytut Wirusologii znajduje się w niedalekiej odległości targu. To wzbudza podejrzenia. Pisał o tym „The Lancet”, wskazując, że do pierwszej infekcji mogło dojść już w listopadzie 2019, a pacjent „0” i pierwszych 13 zakażonych nie mają żadnego związku z przebywaniem na targu w Wuhan.

Jedną z podejrzanych, od początku była profesor wirusologii Zhengli Shi, która zajmowała się badaniem nietoperzy w Instytucie w Wuhan. Już na początku zeszłego roku publikowała ona prace naukowe na temat koronawirusów roznoszonych przez nietoperze. Na jej prace powołują się naukowcy, którzy obecnie pracują nad szczepionką na COVID-19.

Niewystarczający poziom bezpieczeństwa?

Przyjrzyjmy się temu laboratorium. Wuhański Instytut Wirusologii Chińskiej Akademii Nauk to stosunkowo nowa placówka. Rozpoczęła działalność dopiero w 2018 r. Prowadzi ona badania nad najgroźniejszymi wirusami dla organizmu ludzkiego, takimi jak ebola czy marburg. Jest to placówka, która spełnia najwyższy stopień bezpieczeństwa biologicznego P4.

Od samego początku naukowcy całego świata obawiali się, czy jest ono na tyle dobrze zabezpieczone, że gwarantuje, aby żaden wirus nie wydostał się na zewnątrz. Było to związane z nieufnością wobec chińskich władz i partii komunistycznej. Richard Ebright na łamach „Nature” zwracał uwagę, że uprzednio SARS wielokrotnie wydostawał się ze słabo chronionych laboratoriów w Pekinie.

Amerykanie już dziś zapowiedzieli własne śledztwo w sprawie pochodzenia koronawirusa. Oczywiście jest to element wojny informacyjnej między Chinami a USA. Jednak w czasie jednej z wizyt w laboratorium w 2018 r. naukowcy już wtedy zgłaszali zastrzeżenia, co do kwestii bezpieczeństwa w wizytowanej placówce. Generał Mike Miller podczas konferencji w Pentagonie powiedział, że koronawirus prawdopodobnie powstał z przyczyn naturalnych, ale nie ma co do tego stuprocentowej pewności.

Hanna Shen, korespondentka mediów polskich na Tajwanie uważa, że SARS-CoV-2, z którym teraz mamy do czynienia jest w 95 proc. podobny do wirusa stworzonego przez naukowców pracujących dla komunistycznego wojska. Laboratorium w Wuhan około 18 listopada 2019 r. stworzyło specjalną grupę, na czele której stanął specjalista wirusolog zrekrutowany przez chińską armię – twierdzi dziennikarka.

Francuski trop

Podobnego zdania jest francuski naukowiec prof. Luc Montagnier zdobywca Nagrody Nobla za szczepionki przeciwko wirusowi HIV w 2008 r. – Doszliśmy do wniosku, że w przypadku tego wirusa miała miejsce przynajmniej częściowa manipulacja. Budowa SARS-CoV-2 nie jest naturalna. To bardzo drobiazgowa praca profesjonalistów, biologów molekularnych – powiedział Francuz. Jego zdaniem koronawirus posiada wybrane geny HIV-1. Jego wypowiedź spotkała się z ostrą krytyką środowiska naukowego.

Jednak francuski wątek jest tutaj bardzo ciekawy, bowiem to właśnie Francuzi pomagali Chińczykom budować nowe laboratorium o stopniu bezpieczeństwa P4. We francuskich mediach opublikowano całą masę artykułów poruszającą tę sprawę. Francusko-chińska współpraca na tym polu jest przedmiotem krytyki ze strony opinii publicznej.

Współpraca była nieprzejrzysta. Francuzi dostarczali know-how, pracowników, sprzęt, zapewniali szkolenia i fundusze na projekty badawcze. Gdyby się okazało, że wirus uciekł z laboratorium, stawaliby się współodpowiedzialni za pandemię. Wiele wskazuje też na to, że Francuzi wycofali się ze współpracy, gdy zorientowali się, że sytuacja wymyka się spod kontroli.

Pochodzenie naturalne

COVID-19 jest typem koronawirusa odzwierzęcego, podobnie jak SARS i MERS. Chciałbym dodać, że SARS i MERS były znacznie groźniejsze, jeśli chodzi o ich potencjał, wywodzący się ze środowiska naturalnego. – uważa uważa z kolei prof. Włodzimierz Gut z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. – Koronawirus nie posiada na sobie żadnych śladów laboratoryjnej obróbki. Sekwencje zostały wszędzie przekazane. Są w dziesiątkach publikacji z różnicami wynikającymi z samej zmienności wirusów – powiedział Gut w rozmowie z jednym z portali internetowych.

Podobną opinię mają inni naukowcy. Prof. Kristian Andersen na łamach „Nature Medicine” wskazuje, że z całą pewnością analiza dostępnych danych wskazuje, że wirus powstał naturalnie. Mutacje nastąpiły na innych organizmach zwierzęcych bądź w ciele człowieka.

Analogiczne stanowisko reprezentuje obecnie Światowa Organizacja Zdrowia, której jednak zarzuca się, że zignorowała pierwsze doniesienia o pandemii, a jej opieszałość spowodowała globalną katastrofę.

Tomasz Teluk

Codzienna.net