Joanna Jaszczuk, Fronda.pl: Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz uporczywie odmawia stawienia się na przesłuchanie przed Komisją Weryfikacyjną, jednocześnie twierdząc, że nie ma nic do ukrycia, a w ostatnim czasie- że działalność komisji jest niezgodna z Konstytucją

Piotr Nisztor, Gazeta Polska: Przede wszystkim jestem zbulwersowany sprawą pani prezydent Warszawy. Do tej funkcji wynieśli ją warszawiacy, czyli de facto wszyscy, którzy mają w Warszawie prawo głosu. I tak się składa, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz nie jest ponad prawem. Tymczasem, niestety, niemal od samego początku zachowuje się jak osoba, która stoi ponad prawem i ma jakieś nieprawdopodobne przywileje wynikające nie wiadomo skąd. Jest to dla mnie zaskakująca sytuacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Komisja Weryfikacyjna działa zgodnie z prawem. Została powołana po to, aby wyjaśnić bardzo poważną aferę. Co więcej, jeszcze na kilka tygodni przed wybuchem całej afery pani prezydent Warszawy twierdziła, że wszystko jest w porządku i ma zaufanie do swoich urzędników. I w ciągu zaledwie kilku tygodni okazało się, że pod jej rządami doszło do jednej z bardzo poważnych, jeżeli nie jednej z największych afer. Mówimy bowiem o miliardach złotych, o nieruchomościach, odszkodowaniach... A to wszystko działo się pod okiem pani prezydent Warszawy.

Zamiast stawić się przed komisją, prezydent Warszawy zorganizowała konferencję prasową oraz opublikowała na Facebooku dość długie oświadczenie. Atakowała PiS, twierdząc, że „przeminie komisja, przeminą rządy PiS, będziemy mieć normalny TK...”. Skąd taka arogancja Hanny Gronkiewicz-Waltz, która mogła dawać na to wszystko pewne przyzwolenie, skoro mówimy o tak ogromnej aferze, tylu pokrzywdzonych ludziach i tak dużych pieniądzach?

Jeżeli pani prezydent nie ma nic do ukrycia, to powinna stawić się przed komisją, powinna odpowiedzieć na pytania tejże komisji. Tymczasem udaje, że jest osobą, która znajduje się ponad prawem. Zwracam uwagę, że nie ma żadnego immunitetu. W świetle prawa jest normalną osobą, Hanną Gronkiewicz-Waltz. Dlatego też Hanna Gronkiewicz-Waltz, sprawująca stanowisko prezydenta Warszawy, powinna stawić się przed komisją właśnie po to, aby odpowiedzieć na pytania jej członków.

Wydaje się, że linię obrony pani prezydent pogrzebał były dyrektor BGN, Marcin Bajko. Przede wszystkim stwierdził, że Gronkiewicz-Waltz o wszystkim wiedziała, choć sama prezydent Warszawy w ubiegłym roku mówiła coś zupełnie innego. Czy wiedza, jaką ma Bajko może przysporzyć pani Hannie Gronkiewicz-Waltz jeszcze większych zmartwień?

Jeśli chodzi o pana Bajko, to jest on osobą, która posiada chyba największą wiedzę na temat tych wątpliwych decyzji reprywatyzacyjnych, które były podejmowane. To on tak de facto był osobą, która podejmowała decyzje dotyczące większości kluczowych inwestycji w kwestii nieruchomości w Warszawie. Półżartem mógłbym powiedzieć, że jest to osoba, która doskonale nadawałaby się na świadka koronnego. Wiedza, którą posiada były dyrektor Bajko jest taką wiedzą, która na pewno mogłaby zaprowadzić Hannę Gronkiewicz-Waltz w „miejsce odosobnienia”. Jak sądzę, wiedza, którą mógłby pan dyrektor przekazać już nie w świetle reflektorów, lecz w zaciszu prokuratorskiego gabinetu, mogłaby doprowadzić do ogromnych problemów pani Hanny Gronkiewicz-Waltz. To, co dzisiaj usłyszeliśmy na temat tych wątpliwych kontraktach, to oczywiście wiedza, a za wiedzę się nie karze. Karze się za decyzje, działania czy nadzorowanie tychże działań. I skoro pan Bajko taką wiedzę posiada, to zapewne prokuratura, która, jak myślę, bardzo chętnie go przesłucha, może mieć bardzo dobrego świadka, który ujawni ten cały proceder.

Z drugiej strony były dyrektor BGN sam był zamieszany w różnego rodzaju transakcje, które budzą wątpliwości. Powstaje pytanie, czy również jego decyzje- które nie są tajemnicą, ponieważ swego czasu opisywały je media- nie będą przedmiotem prowadzonych postępowań.

Na czele Komisji Weryfikacyjnej stoi wicemister sprawiedliwości, Patryk Jaki, który krótko przed rozpoczęciem jej prac zapowiedział, że pewne środowiska mogą rozpocząć akcję niszczenia, dyskredytowania go. W zeszłym miesiącu zresztą sama pani prezydent mówiła na antenie TVN24, że przewodniczący Komisji „Będzie miał trudną sytuację, jak będzie tyle mówił”. Czy ministrowi mogą grozić nieprzyjemności?

Na pewno sprawa, w której pojawiają się tak ogromne pieniądze, może budzić pewne obawy grup zarabiających przez wiele lat na nielegalnym procederze, opływających do dziś w luksusy dzięki temu, że ktoś gdzieś w warszawskim urzędniczym świecie był dla nich z jakiegoś powodu przychylny. W takich sytuacjach najmniejszym wymiarem raczej nie kary, ale raczej zemsty tych grup nieuczciwych ludzi, jest często próba zdyskredytowania ludzi, którzy starają się ich afery wyjaśnić. Minister Patryk Jaki zresztą już od dłuższego czasu jest atakowany różnymi absurdalnymi pomówieniami czy oskarżeniami. Myślę, że im bardziej Komisja Weryfikacyjna będzie posuwała się do przodu i ujawniała kolejne szokujące historie, a o tym dziwnym, bardzo wątpliwym procederze będą opowiadać kolejni świadkowie, ataki będą coraz silniejsze.

Bardzo dziękuję za rozmowę.