Polsko-niemiecki handel kwitnie, ale relacje polityczne między Berlinem a Warszawą znajdują się w impasie. Czy Angela Merkel spisała Polskę na straty? – pisza warszawski korespondent Die Welt Philipp Fritz w weekendowym wydaniu gazety.
"Polska, dotychczas jeden z centralnych partnerów Niemiec w UE, popadła w niełaskę u władz w Berlinie. Najważniejsze konsultacje międzyrządowe spadły w tym roku z agendy – prawdopodobnie na polecenie pani kanclerz. Nadszarpnięte relacje mają daleko idące następstwa" - pisze Fritz.
Jego zdaniem Niemcy powinny były zaprosić Mateusza Morawieckiego do Berlina w związku z 30 rocznicą podpisania polsko-niemieckiego Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Zamiast tego do Polski wysłano prezydenta Waltera Steinmeiera, który wygłosił jedynie krótkie przemówienie. Według Fritza to degradacja Polski.
Dziennikarz podkreśla, że wymiana gospodarcza między Polską i Niemcami jest lepsza niż kiedykolwiek, co nie przekłada się jednak na stosunki polityczne. "(...) jeśli chodzi o politykę, obie strony nie mają sobie najwidoczniej wiele do powiedzenia" - twierdzi.
Fritz uważa także, że polskie media państwowe prowadzą antyniemiecką kampanię. Niemcy dotychczas starały się nie angażować w spór o praworządność, dbając, aby odbywał się on na szczeblu unijnym. To jednak, w ocenie Fritza, nie zostało docenione przez polskie media.
"Od lat w swoich kampaniach przedstawiają one władze w Berlinie jako oderwane od świata, lewicowo-liberalne, opanowane przez dążenie do mocarstwowości i antypolskie" - pisze.
Jego zdaniem Polska podgrzewa nastroje odkąd PiS objął władzę w 2015 roku. Do tego dochodzą sporne kwestie, takie jak Nord Stream 2, reparacje wojenne i plany budowy dwóch elektrowni atomowych w pobliżu granicy.
"Wydaje się, że Niemcy spisały Polskę jako europejskiego partnera na straty" - ocenia Fritz, powołując się na niemieckich dyplomatów i parlamentarzystów.
Cytuje m. in. posła SPD Dietmara Nietana, którego zdaniem po obu stronach zauważalny jest "koniec uprzejmości". "Nie wolno utożsamiać rządu w Warszawie i jego zwolenników z całą Polską" - zastrzega jednak Nietan.
Poseł SPD opowiada się za ożywieniem na szczeblu parlamentarnym dialogu o wartościach. Socjaldemokrata przestrzegł swoich rodaków przed „wymądrzaniem się” w stosunkach z Polakami. Przypomniał, że Niemcy nie zadali sobie trudu, aby włączyć Polskę w projekt Nord Stream 1 i 2. Zdaniem Nietana nie można "pogodzić się z tym, że jakieś państwo depcze wartości Unii Europejskiej".
„Atmosfera jest zatruta” – stwierdziła z kolei anonimowa niemiecka posłanka. Zapewnia, że relacje z Polską są dla niej bardzo ważne, ale niestety „nie ma prawie żadnych punktów zaczepienia”.
Jej zdaniem w Polsce można zaobserwować "silne nacjonalistyczne tendencje", co jest "bardzo nieprzyjemne".
Fritz przypomina o niedawnym wystąpieniu w parlamencie Brandenburgii ambasadora RP Andrzeja Przyłębskiego. „(Dyplomata) wykorzystał tę okazję do publicznego policzenia się z niemieckimi mediami. To był skandal, brandenburscy parlamentarzyści byli zszokowani” – czytamy w „Die Welt”.
Dziennikarz Die Welt ocenia także, że Polska była ulubionym partnerem europejskim Donalda Trumpa, co miało wpływ na zwiększenie jej pozycji. Obecnie zaś wspólnym polsko-niemieckim projektem politycznym może być polityka wschodnia.
Poseł Zielonych Manuel Sarrazin zarzuca rządowi Niemiec, że ten nie zawsze traktuje poważnie polskie interesy bezpieczeństwa, w tym zagrożenie ze strony Rosji.
jkg/deutsche welle