Ciekawy głos prawicy. Ludwik Dorn w wywiadzie dla portalu onet.pl mówi o Palikocie i Annie Grodzkiej. Oto niektóe wypowiedzi Pana posła:


Głównym reprezentantem lewicy jest dzisiaj Janusz Palikot?


- Za wcześnie na tego typu eksklamacje. Na pewno ciekawe będzie, to, co powstanie po lewej stronie w Sejmie w sensie ideowo-politycznym. Nie będę wieszczył spektakularnego sukcesu Palikota, ani nie będę straszył jego Ruchem w Sejmie. Nie jestem Wernyhorą, tylko poziomym płazem polityki i byłym socjologiem. Z mojego punktu widzenia "zapaterystyczna" formacja Palikota mogłaby mieć w przyszłości kilkanaście, czy nawet dwadzieścia procent poparcia społecznego. Podkreślam z punktu widzenia taktyka polityki, który ideowo ma bardzo konserwatywne poglądy. Z pewnymi elementami umiarkowania (śmiech). Palikot w Sejmie mnie nie przeraża. Nie uważam, że Palikot będzie pieskiem na  usługach Tuska, a jego klub na usługach PO, wykonując polecenia. Nie będę też wsadzał Palikota w buty mesjasza lewicy.

 

Anna Grodzka jest pierwszą osobą transseksualną w parlamencie RP. Jak Pan przyjmie nową posłankę w Sejmie, która powiedziała, że boi się jak zostanie przyjęta na Wiejskiej. W rozmowie dla Onetu powiedziała: "Przywitam się i podam rękę Jarosławowi Kaczyńskiemu, jeśli mnie pierwszą pozdrowi, jako kobietę". Pan będzie pozdrawiał Grodzką pierwszy?


- Oczywiście, że będę pierwszy witał panią Annę Grodzką. Tak się składa, że w kręgu moich dość odległych znajomych jest osoba także dotknięta problemem transseksualizmu, która zmieniła płeć. Zresztą o życiorysie i zaangażowaniach całkowicie odmiennych niż posłanka Ruchu Palikota. Los i cierpienie nie wybiera.


- Dotknięta problemem transseksualizmu?


- Tak, świadomie mówię, że jest dotknięta problemem transseksualizmu i jest to dla niej sytuacja niesamowicie trudna. Z tego, co wiem transseksualizm nie jest zboczeniem ani chorobą, ale powodującym niesłychane cierpienie i ból uderzeniem losu. Mam wrażenie, że pani Grodzka działa z powołania i misji, ale bardziej zaszkodzi sprawie transseksualistów, niż im pomoże. Te sprawy powinny być załatwiane po cichu. Im mniej się o tym mówi, tym lepiej.


- Chyba odwrotnie. Temat trzeba nagłośnić, żeby przestał być problemem społecznym?


- Jako problem społeczny ta kwestia nie istnieje, dotyczy mniej niż milipromila obywateli/obywatelek. To raczej nieliczna seria jednostkowych, tragicznych, wymagających taktu, współczucia i kultury przypadków. Pani Grodzka w Sejmie będzie traktowana jak dziwadełko i zabawką, a media będą miały z niej pożywkę. Ja tej pani nie traktuję jak dziwadełko. Wszystko wskazuje na to, że jest to dobra i pełna zacnych intencji osoba.


- Kobieta


- O właśnie, już Pan małostkowo czepia się słówek. Jak bym o kobiecie lub mężczyźnie bez problemu transseksualnego powiedział "osoba", to nie byłoby kwestii. Pan też jest trybikiem maszynki, która będzie mielić panią posłankę. Postawienie jej w centrum debaty publicznej zrobi jej krzywdę. Chcącemu nie dzieje się krzywda, ale ja już pani Grodzkiej współczuje widząc, w co się władowała w Sejmie.

 

Pełne współczucia słowa pana Dorna o posłnce(SIC!) Grodzkiej robią wrażenie. Niestety nie widzi Pan poseł, że to nie media zagrażają Grodzkiej ale ona sam swoim zachowaniem i poglądami zagraża sama sobie i innym.

 

philo/onet.pl