Fronda.pl: W ostatnim czasie prezydent Rosji, Władimir Putin regularnie wypowiada różnego rodzaju kłamstwa wymierzone w Polskę. Choć tego typu narracja nie jest może niczym nowym, ponieważ oskarżenia formułowane przez Putina pojawiały się już wcześniej w tubach propagandowych Kremla, to w ostatnim czasie ataki na Polskę nasiliły się. Czy Pana zdaniem ostatnie działania Putina są wyłącznie na użytek wewnętrzny, aby mógł odwrócić uwagę od porażek czy niepowodzeń i wreszcie- pokazać się jako silny przywódca, czy też kryje się za tym coś jeszcze?

Gen. Roman Polko, były dowódca GROM: Z pewnością nie jest to tylko na użytek wewnętrzny Władimira Putina. Mamy tu do czynienia również z pewnym sygnałem dla Polski i świata, kreowaniem własnej wersji minionej historii. Z pewnością nie można pozostać obojętnym wobec niedawnych wypowiedzi Putina. Bardzo dobrze, że reagują takie kraje jak chociażby Stany Zjednoczone czy Izrael, jednak to wszystko pokazuje niebezpieczeństwo tego, że próbuje się w jakiś sposób zafałszować fakty historyczne i wtłoczyć to wszystko ludziom do głowy. Niestety, Putin ma pod tym względem dużo większe doświadczenie, zbudował bowiem całą machinę propagandową. I chyba jego wizja III wojny światowej zmierza właśnie w kierunku wojny informacyjnej, przekazywania postprawdy, próba znajdywania wśród ludzi tego, co im się spodoba, a przy okazji- wtłaczania im tego wraz ze swoją treścią propagandową.

W obecnej sytuacji warto, niestety, także popatrzeć na samych siebie. Polska nie powinna za każdym razem tylko reagować, bo to zdecydowanie za mało. Powinniśmy także mówić w sposób bardziej ofensywny o historii II wojny światowej z perspektywy naszego kraju. Tutaj zdecydowanie pomocne byłyby te wszystkie zapowiadane a niezrealizowane filmy i seriale pokazujące tę część naszej historii, ponieważ w ten sposób zawsze można przemówić do ludzi. Nie wystarczy zatem samo zaprzeczenie, powinno się także prowadzić działania bardziej ofensywne.

Część polityków czy dziennikarzy twierdzi, że państwo polskie popełniło błąd, nie zapraszając przedstawicieli rosyjskich władz na wrześniowe obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, ponieważ wówczas moglibyśmy przedstawić Rosjanom prawdę o tych tragicznych wydarzeniach

To są różnego rodzaju „gierki” dyplomatyczne, zapewne element naszej taktyki. Problem polega jednak na tym, że takie wypowiedzi prezydenta Rosji były do przewidzenia. Przecież Putin już od długiego czasu prowadzi działania dezinformacyjne i wszystkie fakty historyczne przerabia na użytek swojej polityki, zarówno wewnętrznej, jak i międzynarodowej. Chciałbym zobaczyć pewną spójną strategię i dopiero wtedy moglibyśmy rzeczywiście powiedzieć, czy lepiej Putina zapraszać na uroczystości, czy też nie. Przede wszystkim jednak musimy mieć jakiś pomysł na to, w jaki sposób będziemy kreować czy pokazywać światu naszą wersję historii popartą faktami. Mieliśmy ku temu wiele możliwości, niestety, przeważnie to zaprzepaszczaliśmy, tak naprawdę z powodu braku pomysłów chociażby na obchody i uroczystości bardzo dla nas ważne. W tej chwili oczywiście myślę, że można było zaprosić przedstawiciela rosyjskich władz, ponieważ to wiele nie kosztuje, a w polityce słowa nie powinny być za mocne. Mocne powinny być czyny i dokonania. Rzeczywiście, zaproszenie chociażby przedstawicieli rosyjskich władz na tego typu uroczystości czy pokazanie prosto w oczy, bezpośrednio, dowodów, aktów, świadectw prawdy, które posiadamy, pewnie byłoby działaniem dosyć skutecznym.

Jak oceniłby Pan postawę prezydenta Andrzeja Dudy? Opozycja i część komentatorów krytykuje głowę państwa za brak wyraźnej reakcji bezpośrednio po wypowiedziach Putina. Prezydent zresztą nie odniósł się do słów rosyjskiego przywódcy aż do dziś

Dopiero po tym jak dziennikarze zaczęli zwracać uwagę, że to prezydent, a nie premier Morawiecki, powinien odpowiedzieć na działania Putina, otoczenie prezydenta wreszcie przygotowało jakąś wypowiedź na ten temat. Ale nie tak to powinno wyglądać. Na tego typu działania czy wypowiedzi należy reagować natychmiast, a nie przeciągać w czasie. W tym momencie prezydent Andrzej Duda jest już na pozycji przegranej, cokolwiek by teraz zrobił, będzie na to za późno. Służby prasowe prezydenta powinny być profesjonalne i zareagować na tego typu bzdurne wypowiedzi- i to nie tylko samym oświadczeniem, lecz także odpowiednim dokumentem, który byłby przedstawiony, pokazany, tłumaczony, oczywiście w sposób wyważony, godny prezydenta, i który zarazem odkłamywałby tę wersję historii i demaskował tę machinę propagandy, którą Putin uruchamia przeciwko naszemu krajowi.

Choć po stronie Polski stanęli poszczególni ambasadorowie, nie widać wyraźnego stanowiska ze strony władz międzynarodowych sojuszy, w których uczestniczymy, np. instytucji unijnych. Jesteśmy wciąż słabym graczem czy może Bruksela nie chce po prostu drażnić Putina, zważywszy, że najsilniejsze państwa UE mają w pewnych kwestiach wspólne interesy z Rosją

Jeżeli polityka jest, niestety, prowadzona w taki sposób, że nie mamy bezpośredniego przełożenia na decydentów sojuszy, w których uczestniczymy, to potem tak to wszystko wygląda. Rzeczywiście, reakcji ze strony Brukseli nie widać. Normalnie takie sprawy załatwia się w ten sposób, że prezydent, premier czy np. europoseł dzwoni do drugiego ważnego polityka czy urzędnika i wyjaśnia całą kwestię natychmiast, „od ręki”. Mocnej pozycji w strukturach Unii Europejskiej nie zbudujemy na gwizdek czy na potrzeby jednego wydarzenia. W tych strukturach trzeba cały czas uczestniczyć, mieć wpływ na czynniki decyzyjne- wówczas ta reakcja byłaby z pewnością natychmiastowa. Zapewne za jakiś czas też w końcu się pojawi, ale wtedy reakcja będzie już mocno spóźniona, nieadekwatna do tego, co się wydarzyło.

Nawet po werbalnych atakach Moskwy, polscy politycy nie potrafią się porozumieć. Opozycja wytyka rządowi niewystarczającą reakcję na słowa Putina lub psucie kolejnych relacji międzynarodowych, rząd wypomina opozycji zbyt miękką postawę wobec Rosji w czasach poprzednich rządów. Swoje trzy grosze dorzucają również takie postacie, jak np. Janusz Korwin-Mikke, który mówi dziś w mediach, że prezydent Rosji robi tylko „głupie żarty”, na które nie należy reagować tak „nerwowo”. Korwin-Mikke próbuje też wybielać Związek Radziecki, nie wspominając już o jego wyrażanej już coraz bardziej wprost sympatii do Władimira Putina. A przecież w tej kwestii przydałaby się raczej jedność rządu i opozycji- całej opozycji...

Zdecydowanie, ta jedność jest w tej chwili istotna, wręcz kluczowa. Od wielu lat można bowiem zaobserwować, że Putin cały czas gra na podziały. Widzimy to chociażby na przykładzie NATO, kiedy prezydent Rosji rozgrywa Turcję przeciwko innym partnerom natowskim. Przypomnę, że Turcja niedawno, przed szczytem Sojuszu Północnoatlantyckiego, groziła zablokowaniem wsparcia flanki wschodniej. Putin umiejętnie rozgrywa również podziały w Unii Europejskiej, robiąc biznesy z Niemcami czy Francją lub dążąc do tego, żeby nie było jednomyślności Wspólnoty w kwestii Ukrainy. Wreszcie, rosyjski przywódca potrafi również rozgrywać kampanie wyborcze w poszczególnych krajach. Jeżeli dążył do zmanipulowania wyborów w Stanach Zjednoczonych czy Francji, to trudno przypuszczać, że nie będzie próbował w podobny sposób wykorzystać napięć i podziałów w Polsce. Stąd też bardzo ważne jest, żeby te siły reformatorskie, które są w Polsce, które rzeczywiście myślą kategoriami dobra ojczyzny, jednak zjednoczyły się mimo tych wszystkich podziałów. Natomiast te elementy, które szkodzą Polsce, de facto wspierając politykę Putina w naszym kraju powtarzając np. że Amerykanie to imperialiści, powinno się jednak od tej wspólnoty odizolować, żeby były to raczej pojedyncze głosy, a nie traktować je jako poważne siły. Bardzo ważne, aby ta spójność stanowisk jednak była i oczekiwałbym od Senatu, Sejmu, żeby wspólnym głosem odniosły się do tego, co miało miejsce w ostatnim czasie. I co najważniejsze, aby był to głos, który świat usłyszy, a nie taki, który będzie znów pokazywał wewnętrzne podziały polityczne w naszym kraju.

Bardzo dziękuję za rozmowę