Górny zauważa, że owszem można wskazywać na stronniczość mediów w sprawach pedofilskich w Kościele, na przewartościowanie odsetka takich przypadków, czy brak równego traktowania przez porównanie do celebrytów w rodzaju Polańskiego, czy Cohn-Bendita.

Nie może to zmieniać jednak perspektywy, że każdy przypadek pedofilii stanowi realne zło, niszczy ludzi, a także efekty pracy duszpasterskiej wielu gorliwych kapłanów. Zawsze na taki grzech i przestępstwo można zareagować w dwojaki sposób.

Górny pisze: "Hierarchia w USA przyjęła postawę zero tolerancji dla sprawców przestępstw i maksimum współczucia dla ich ofiar. Wydano zdecydowaną walkę z nadużyciami seksualnymi i po kilku latach udało się odzyskać nadszarpnięte zaufanie – do kościołów wrócili wierni i sytuacja wróciła do stanu sprzed wybuchu afery."

"W Irlandii natomiast biskupi bagatelizowali problem, zamiatali niewygodne sprawy pod dywan i nie chcieli stawić czoła wzywaniu. W efekcie po kilku latach kryzys pogłębił się i nastąpił jeszcze większy odpływ ludzi z kościołów. Gorszyła ich bowiem przede wszystkim obojętność na krzywdę prezentowana przez tych, którzy powołani są do współodczuwania z cierpiącymi."

ToR/wPolityce