,,Mitologia Niemiec współczesnych''

"Kiedyś pisałem jako Kazimierz B. [Kazimierz Bazar, "Mitologia Niemiec współczesnych", "Wiadomości Literackie" 1933, nr 45], jaką rolę homoseksualizm odegrał w wybuchu wojny 1914 roku CJ Trzeba by było wypatrzyć jak [Niemcy] rozluźnione przez przyzwolenie sobie na homoseksualizm, przez uświęcenie go nawet [George] doprowadzają do pozwolenia sobie na sadyzm. Jeżeli wojna 1914-1918 była wojną pederastów, to obecna jest wojną sadystów. Taka jest droga nadludzi!" Jarosław Iwaszkiewicz "Dzienniki 1939-42"

Pewne objawy ruchu hitlerowskiego zaskoczyły społeczeństwo polskie. Zwłaszcza cechy mistyczne , które sprawiają, iż cały ruch należy uważać za rodzaj mchu religijnego - zdawałoby się, - zjawiły się zupełnie nieoczekiwanie.

Lecz jak zapewne niektóre objawy mistyczne wśród plemion Arabji w VII w. po Chr. doprowadziły do pojawienia się Mahometa, tak ruch hitlerowski powstał, jak kryształ w roztworze przesyconym, dzięki nagromadzeniu się pewnych zjawisk. Te prądy "nowej mistyki" zgęszczały się już od dawna. U nas zwrócił na to uwagę Iwaszkiewicz, w dziale V "Powrotu do Europy" (np. wiersz "Wisła i Ren").

Człowiek, który przed paru laty przyjeżdżał z Zachodu, czy nawet z barbarzyńskiego Wschodu, na jeden z uniwersytetów niemieckich, niechybnie uderzać musiał dziwny stan umysłowy młodzieży uniwersyteckiej. Oczywiście istniał stan burszowski, jak zawsze, istniała kasta bawiących się, jak obok nich kasta uczących się. Byli i działacze sportowo-przysposobieniowi. Najbardziej interesująca jednak była mała garść "Schoengeistów" - studentów filozofji, architektury, archeologji, którzy tworzyli małe, zamknięte koła, podobne do jakiś orfickich, wtajemniczonych. Łącznikiem takiego koła był zawsze jakiś kult, o którym mało albo wcale nawet nie mówiło się innym. Najbardziej rozpowss tonym wśród młodzieży był kult Stefana George.

Spotykało się kolegę studenta; rozmawiało się z mm o tern i o owem. O Alfredzie Weberze, który był wtedy najbardziej m^istym, ale i najbardziej ukochanym profesorem w Heidelbergu. Na pytanie, czy zna Paryż, kolega-student odpowiadał, że nie, ale że zna Burgundję, że schodził ją całą piechotą. Odpowiedź pozornie nic nie znacząca, trzeba całego późniejszego doświadczenia, aby ex post zrozumieć takie powiedzenie. Burgundja Barbarossy była tą ziemią, nad którą ongiś zajaśniał duch niemiecki: młodzieniec chodził po cudownej śmiejącej się francuskiej ziemi, aby odnaleźć ślady niemczyzny, ślady, jak namaszczenie kapłańskie, w jego pojęciu niezmazalne.

Więc np. bawił we Francji jako gość "Entretien d'Ete de Pontigny", rozmów intelektualnych w Pontigny, kreowanych przez Paula Desjardins, a które się tak bardzo przyczyniły do porozumienia francusko-niemieckiego (Pontigny leży w Burgundji). Takiemu studentowi trudno jest wytłumaczyć, że panowanie saskie w Polsce nie należy do najświatlejszych kart jej łiistorji. Przyjeżdża on do Polski zawsze z takiem samem uczuciem jak do Burgundji i Danji i nigdy nie zrozumie, że wżyt a Krzywoustego w Marseburgu czy Władysława Wygnańca w Kaynie nie była niczem więcej niż wizyta Miedzińskiego w Moskwie.

Gdy się po pewnym czasie zdobyło zaufanie takiej grupy młodzieńców, zaczynały się jakieś cytaty i nazwy. Ludwik Bawarski, Elżbieta Austrjacka, jej siostra, księżna d'Alencon, Leon XIII - stawali się nagle osobami jakby uprzywilejowanemi. Powoli zaczynano mó­ wić o kimś, kogo oznaczono "er* lub "der Dichter". Wreszcie okazywało się, że chodziło o Stefana George. Wyżej wymienione postacie to byli jego "bohaterowie", jego "symbole żyda".

George, - poeta o wyjątkowym talende, aczkolwiek chłodny i przesadnie estetyzujący, piszący specjalnym pismem, drukujący specjalnie dlań przygotowanymi czdonkami, tworzący własny "romański" język, - potrafił zgromadzić obok siebie silną garstkę mocnych ludzi i stworzył kapliczkę bardzo sobie oddaną, a za pośrednictwen takich pisarzy jak Gundolf, Wolters, Wolfskehl, a chociażby Kantorowicz (o iron jo, "syn firmy" wódczanej poznańskiep , oddziaływających w sposób bardzo wyraźny na społeczeństwo niemieckie. George był twórcą religji.

Rzadko kto posiada ozdobną książkę ( w stylu "Chimery") wydaną jako druk prywatny w r. 1906. Tytuł jej: "Maximins Gedenkbuch". Natomiast każdy może przeczytać wiersze do Maximina znajdujące się w tomie "Der siebente Ring". Zarówno z książki tej jak z wierszy wynika, iż Maximin był wcieleniem bóstwa, ostatniem na ziemi, i że należy mu się najwyższa cześć. Maximin był bardzo pięknym młodzieńcem i w "Maximins Gedenkbuch" wyobrażony jest (podług fotografji, co wywołało burzę W grupie estetycznych georgostów) nagi i z oszczepem w ręce. Profil jego, rzeczywiście wspaniały, ocieniają czarne gęste włosy. Podobno utonął we wczesnej młodości.

Jednakże nie kult Maximina i sublimowany homoseksualizm stanowi najważniejszą część religji George'a, przynajmniej nie ona nas interesuje. Są w niej dogmaty, które zostały żywcem przeniesione do nauki hitlerowskiej. Stanowią w niej albo ipsissima verba Fuehrera, albo też słowa egzegezy. Są to przede wszystkiem tezy o sakralnym charakterze związku pomiędzy wodzem a podwładnym, czy też zgromadzenia mężczyzn o nadprzyrodzonej misji cesarstwa niemieckiego. Nawet sama terminologja hitlerowska jest żywcem wzięta z terminologji Georgia: np. słowo "Fuehrer"s używane jest zawsze i od dawna przez Georgia w znaczeniu obecnem. Przed trzydziestu laty pisał on o "geheime Deutscłiland", jeden z jego tomów poezyj nosi tytuł "Das neue Reich", przy czem treść tego tomu nie tak bardzo odbiega od politycznego terminu dzisiejszych dni, jakby się po poecie-symboliście należało spodziewać. Najważniejszym chyba symbolem obu "kierunków" jest swastyka, którą George (Monachijczyk z wyboru) znaczył wszystkie swoje dzieła, a także redagowane przez siebie słynne "Blaetter fuer die Kunst". Znak ten połączył nierozerwalnie grupę teoretyków George'a z grupą "urzeczywistniających", którzy wyrzekają się dziś swego przodka.

Jeżeli chodzi o znalezienie pierwszej z tych tez, nie jest ona wyraź­ nie nigdzie wyrażona w mowach czy pismach Fuehrera. Natomiast stanowi dość mocną domyślną w niektórych jego wystąpieniach i punkt zasadniczy powrotu do feudalizmu i jego hierarchji jako ideału "nowego średniowiecza". Związek lenny i jego "fides" jest aż nazbyt często przypominany przez mówców Trzeciej Rzeszy.

Drugi dogmat nie stanowi wynalazku George'a, chociażby w znaczeniu skrystalizowania krążących wierzeń i uczuć. Był on przedmiotem niejednego rozważania i niejednej książki. Teza ta zazębia się tu niebezpiecznie o badania seksuologiczne biedaka Magnusa Hirschfelda - o czem się, rzecz prosta, dziś nawet mówić nie chce. Rzecz sama zresztą była nieraz otwarcie stawiana, chociażby w słynnej zaraz po wojnie książce "Wandervoegelbewegung ais' erotischen Problem" i wiele innych razy. Posuwano się nawet do tego, źe zbiorowość męż­ czyzn (klan, "łódź" wikingów, szkołę ateńską, klasztor średniowieczny) uważano za jedyną dźwignię cywilizacyjną i jedyne twórcze środowisko. Teza ta żywcem przeniesiona jest do narodowego socjalizmu. Np. w ostatnim zeszycie "Europaeische Revue" A.E.Guenter w artykule "Związki męskie jako byt nowego pokolenia" stwierdza dosłownie "sakralny charakter świata mężczyzn".

Zarówno dla George'a jak i dla narodowych socjalistów sakralność związku pomiędzy wodzem a podwładnym, jak też pomiędzy członkami stowarzyszenia mężczyzn, - jest to przede wszystkim sakaralność oręża. Dlatego też na wyższym ideałem niemieckim był zawsze klasztorny związek rycerzy złączonych ślubami (m.in.czystośd, panie profesorze Freud!). Templarjusze, krzyżacy - od tych nazw roi się obecnie w mowach, w pismach, w pomysłach prawowiernych wyznawców nowego Małiometa (niedawna wizyta Goeringa w Malborgu i picie z czary krzyżackiej.

Nadprzyrodzona misja Świętego Cesarstwa Niemieckiego, to ulubiony konik nowych przywódców niemieckich. Podziwiać należy poetycką intuicję George'a, który przed trzydziestu laty potrafił w szeregu poematów (jak np. "Grobowce w Spirze") dać ten materjał ideologiczny, który dziś rzuca tłumom Hitler.

Misja Świętego Cesarstwa jest misją równoległą do misji kościoła katolickiego: stworzenie rzeczy "ponadpaństwowej, ponadnarodowej". Mistycznym spoidłem tworzącem ów twór uniwersalistyczny, ma być kultura niemiecka, niestarta żadną mocą, wyższa ponad wszystko istniejące na ziemi, "ueber Alles". Toteż dla współczesnego Niemca, jak dla dawnego czddela George'a, miejsca naznaczone stopą niemiecką stają się święte i eo ipso wciągalne w obręcz, może ponadpaństwowej w teorji, w praktyce (niegodnej wspomnienia!) dzisiaj bardziej państwowej chciwości. Sycylja, Danja, Burgundja, kraje bałtyckie, Powołże, to są wszystko "słupy świątyni Dawidowej" , mistyczne panny dążące z lampami w objęcia wodza świętego ludu, nowego Mesjasza.

Ideały cesarstwa niemieckiego znalazły najgłębszy wyraz w postad cesarza Fryderyka II, "największego Fryderyka". Poświęcił mu ogromną książkę służka George'a, Kantorowicz. Powołują się na niego pisarze "nowych Niemiec". Jaka jest tego przyczyna? Jego dążności uniwersalistyczne, rzekomo niechrześcijański, nordycki charakter tego władcy, który wbrew kościołowi połączył Włochy z Niemcami i z Królestwem Jerozolimskiem.

Fryderyk II jest najbliższy ideału Melchizedecha - króla i kapłana miasta Salem; według egzegezy katolickiej, Melchizedech jest "figurą" Chrystusa, według egzegezy hitlerowskiej jest to wcielenie. ideału antychrześdjańskiego "władcy uniwersalnego", którego władza świecka i religijna "stanowi punkt styczny świata i zaświata". Zdobyde, wbrew papieżowi, Jerozolimy i koronowanie się własnoręczne przy grobie Chrystusa, "po którym żaden już człowiek nie może być królem i kapłanem zarazem" , tworzy z cesarza Fryderyka nowego Melchizedecha, prekursora nowych Niemiec. Gibelinizm (słowo powracające dziś często na usta niemieckie) jest wyrazem wiary w misję nadludzką cesarstwa, państwa, wreszde narodu niemieckiego, wiary w prawo poświęcania jednostki dla całośd.

W świetle takich rozumowań gwelfizm, to już materializm polityczny, materjalizm dziejowy, prawie mandzm "niearyjsko - chrześcijański", komunizm i indywidualizm zarazem. Zarazem George jak i "Fuehrer" uważają w grunde rzeczy chrześcijanizm za wytwór czysto semicki i zupełnie niezgodny z duchem heroicznego "upółnacniania się". Oczywiśde, znajdą się tu drogi zupełnie bezpośredniego oddziaływania wielkiego poety na wielkiego polityka (podkreślano już filjację Gundolf - Goebbels), sądzę jednak, że raczej są to wspólne nastroje pewnych grup ludzi. Grupa George'a nie miała popularnośd, zamknięta w wieży słoniowej swoich wierzeń i swojego niedostępnego stylu, grupa Hitlera miała i ma wolę realizacji chimer. W tern także jest siła. Może właśnie naszą słabością jest brak dostatecznej ilośd mitów twórczych? Jest ich może dwa, które odgrywają pewną rolę. Ale gdzież są mity unijne, jagiellońskie, gdzie mit roli cywilizacji na Wschodzie, gdzie mit "braterstwa ludów?

Naturalnie, filjacjom tym dodaje swoistej pikanterji fakt, źe zarówno George jak Gundelf, jak Wolters, jak Kantorowicz, jak większość współpracowników George'a, jak sam podobno Maximin, są podobno Żydami. Nie przeszkadzało to im być nigdy "pragermanami" i sługami germańskiego "Melchizedecha".

Kazimierz Bazar, Wiadomości literackie 1933, nr 45

Pismo Poświęcone Frodnda, nr 1/2 1994