Według Mariusza Błaszczaka „jest duże prawdopodobieństwo, że doszło do nadużycia”. Szef klubu PiS dodał, że kara zawieszenia jest najłagodniejszą, jaka mogła spotkać posłów.

Trzej politycy mieli wziąć udział w posiedzeniu komisji Rady Europy. Jednak według urzędnika tejże, w posiedzeniu uczestniczył tylko jeden.

Co więcej posłowie otrzymali zaliczkę na podróż samochodem, ale zdecydowali się polecieć tanimi liniami lotniczymi. A zaliczka wynosiła kilkanaście tysięcy złotych (sic!), choć bilety lotnicze linii Ryanair to wydatek rzędu kilkuset złotych.

Kamiński stwierdził, że po powrocie napisał pismo do władz Sejmu informując, że zwróci do kasy pełną kwotę zaliczki. Poseł tłumaczył, że samochodem nie pojechano, to zajęłoby to zbyt wiele czasu.

 Doszła do tego awantura wywołana na pokładzie samolotu przez żony polityków: Kamińskiego oraz Hofmana.

„PiS zapewnia, że rozliczenie zaliczki posłów wraz z przekazaniem Kancelarii Sejmu kart pokładowych nastąpiło od razu po ich powrocie z Madrytu. "Jednocześnie informujemy, że małżonki posłów Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego towarzyszyły posłom prywatnie, i cały koszt, zarówno podróży, jak i ich pobytu, nie obciążył budżetu Kancelarii Sejmu. Pobyt posłów wraz z małżonkami poza dniami posiedzenia Komisji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy był opłacany z pieniędzy prywatnych" - czytamy w oświadczeniu biura prasowego klubu PiS.

Teraz trzech zawieszonych posłów czeka na dalsze decyzje. Szef klubu Mariusz Błaszczak wyjaśnia, że gdyby nie to, że Jarosław Kaczyński przebywa obecnie w podróży, decyzje byłby zapewne dalece ostrzejsze już teraz.

bjad/rzeczpospolita