Chcielibyśmy, by składki na ZUS dla małych firm były uzależnione od uzyskiwanego przychodu, zapowiedziała minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz.
 

Minister Emilewicz, dodała, że w pierwszej kolejności chce zająć się kwestiami mikro- i małych firm. To dobre rozwiązanie, podkreśla w rozmowie z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Jakub Bińkowski ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

- Od samego początku opowiadaliśmy się za tym, żeby przynajmniej do pewnego stopnia znieść ten system ryczałtowy składek na ZUS, bo on w przypadku tych najmniejszych działalności gospodarczych potrafi działalność gospodarczą finansowo „zabić”. Co prawda nie mówimy tutaj o handlu, który cechuje się wysokimi kosztami, tylko o drobnych rzemieślnikach, handlowcach, którzy prowadzą działalność gospodarczą. Często są to ludzie, dla których działalność gospodarcza jest źródłem zarobku, natomiast nie służy do mnożenia majątku, jest substytutem zatrudnienia na etacie. Zabieranie tym ludziom stałej kwoty co miesiąc, niezależnie od uzyskiwanych przez nich przychodów, wydaje się skrajnie niesprawiedliwe. Dlatego od samego początku apelowaliśmy o to, żeby to rozwiązanie wprowadzić. Do tej pory szło to trochę opornie, ponieważ ten projekt już trochę przeleżał. Miejmy nadzieję, że teraz to rozwiązanie przyspieszy – podkreśla ekspert.

Po dwóch latach część przedsiębiorców przechodzi do szarej strefy

Obecnie po dwóch latach obowiązywania niższych składek na ubezpieczenia społeczne, wiele działalności zostaje zawieszonych.

- Po tych dwóch latach preferencyjnego opłacania składek następuje moment kryzysowy, dużo działalności się wtedy kończy, między innymi ze względu na wzrost kosztów własnych. Pamiętajmy o tym, że te składki na ubezpieczenia społeczne są swojego rodzaju kosztem prowadzenia działalności prowadzonej przez przedsiębiorcę. W tej chwili mamy pewną ustalona minimalną podstawę wymiaru składek. Przedsiębiorca jeżeli jest bardzo dalekowzroczny i myśli o swojej emeryturze i chce na nią odkładać, ma kapitał, osiąga wysokie przychody, ma z czego odkładać i ufa instytucjom państwowym, będzie prawdopodobnie wykraczał poza tę minimalną podstawę wymiaru. Natomiast przedsiębiorca, który prowadzi swoją działalność na niewielką skalę, nie osiąga z niej wysokich przychodów, po prostu prowadzi ją, żeby przeżyć z miesiąca na miesiąc, nawet gdyby chciał, to nie może często zapłacić tych składek, ponieważ nie ma z czego. Albo więc po dwóch latach przestaje prowadzić działalność, albo przenosi się do szarej strefy, gdzie składek w ogóle nie prowadzi. To jest z kolei duży problem dla państwa – zaznacza Jakub Bińkowski. – Z pewnością wprowadzenie rozwiązania, zgodnie z którym najmniejsi przedsiębiorcy będą płacić składki na ubezpieczenia społeczne zależne od przedziału przychodów, w którym się znajdują, spowoduje, że spora część z nich, którzy teraz działają w szarej strefie, zdecyduje się z niej wyjść – przewiduje.

Obecnie trwają prace nad jeszcze innym rozwiązaniem. Przedsiębiorcy rozpoczynający działalność gospodarczą przez pierwsze 6 miesięcy nie będą musieli opłacać składek ZUS. Tak zwaną „ulgę na start” przewiduje Prawo przedsiębiorców, czyli zasadnicza część pakietu pięciu ustaw, zwanych Konstytucją Biznesu. Według założeń nowe rozwiązanie ma wejść w życie 31 marca 2018 roku.

mod/Polskie Radio