Tego jeszcze nie było. Kobieta, której córka umarła na raka, a wcześniej pobrano od niej komórki jajowe chce obecnie ich zapłodnienia nasieniem dawcy. Po co? By zostać matko-babcią swojego dziecka, po tym jak zarodki utworzone w ten sposób zostaną jej wszczepione do macicy.

Komórki jajowe 28-letniej wówczas „panny A” zostały pobrane, gdy samotna kobieta dowiedziała się, że jest chora na raka. Dziewczyna po trzech latach zmarła, a jej obecnie 58-letnia matka chce obecnie mieć wnuka, którego sama sobie urodzi i dlatego domaga się od kliniki IVF Hammersmith w Londynie wydania jej komórek jajowych, tak by mogła ona przeprowadzić całą operacją w Stanach Zjednoczonych. Na to jednak nie zgadza się brytyjski urząd zajmujący się in vitro Human Fertilisation and Embryology Authority, którego urzędnicy twierdzą, że brakuje dowodów na to, że „panna A” rzeczywiście zgodziła się na takie wykorzystanie swoich komórek jajowych.

„Pani M” odpowiada, że pragnienie, by ona urodziła sobie wnuka, „panna A” wyraziła na łożu śmierci. – Chcę ci powierzyć moje dzieci. Nie przechodziłam przez procedurę in vitro, by pobrać moje komórki jajowe na darmo. Chcę, byście ty i tata je wychowali. One będą z wami bezpieczne. Nie mogę sobie wyobrazić lepszych rodziców – miała powiedzieć swojej matce na łożu śmierci. A jako, że „panna A” była jedynym dzieckiem swoich rodziców, to – jak podkreśla część ekspertów – in vitro jest jedyną szansą na to, by małżeństwo to miało wnuki. I tak dochodzimy do momentu, gdy ludzie mają już nie tylko prawo do dzieci, ale także do wnuków.

TPT/BioEdge.org