Fronda.pl: Jak Pan skomentuje zachowanie policjanta rażącego paralizatorem wobec Igora Stachowiaka?

Jacek Wrona, Komisarz policji w stanie spoczynku, były oficer CBŚ: Jestem powściągliwy, jeśli chodzi o tego rodzaju oceny. Po pierwsze, należy ocenić, czy użycie paralizatora przyczyniło się do śmierci Stachowiaka czy nie. To fundamentalne pytanie, bo jeżeli zachowanie policjanta miało wpływ na to, że ten człowiek stracił życie, ocena wówczas jest jednoznaczna. Z drugiej strony, może okazać się, że nie miało to bezpośredniego wpływu na to, że ten człowiek umarł, a przyczyną było – jak twierdzono wcześniej – zażycie substancji psychoaktywnych, m.in. w postaci amfetaminy. Ocena musi opierać się na podstawie opinii biegłych, którzy stwierdzą czy użycie paralizatora przyczyniło się do śmierci ofiary, czy jednak nie.

Czy użycie paralizatora jest jakoś regulowane przepisami?

Nie ma przepisów mówiących ile razy można użyć takiego urządzenia jak paralizator. Jest jedynie ogólna zasada, że jeżeli stosuje się jeden środek w postaci kajdanek, nie powinno się stosować innego środka. Aczkolwiek nie jest to zasada bezwzględnie i zawsze używana. Jeżeli chodzi o urządzenia paraliżujące elektrycznie, są one silnie dolegliwą, ale relatywnie bezpiecznym środkiem przymusu bezpośredniego, dlatego, że powodują zwiotczenie mięśni, a ludzie są w ten sposób pacyfikowani. Nie trzeba używać broni, pałek służbowych i siły fizycznej. Używanie tego rodzaju broni to zatem mniejsze zło. Istnieje oczywiście kwestia oceny czy w tej sytuacji należało użyć paralizatora, ale nie znamy wszystkich okoliczności, a jedynie pewne urywki.

Trzeba dokonać faktycznych ustaleń, nie opartych o emocje czy głos dziennikarzy, ale dokonać zabezpieczenia dowodów i odpowiednich analiz. Zwalnianie policjanta w niedzielę, gdy komisja nie poczyniła żadnych ustaleń, to czysty populizm. Czy zmieni to cokolwiek, gdy zaczniemy nagle zwalniać policjantów, póki materiał nie został zebrany i przeanalizowany? Dla mnie to populizm. Oczywiście, jeśli postępowanie policjanta okaże się niezgodne z prawem, to sprawa jest prosta i należy wyciągnąć konsekwencje. Póki co jednak prawo do obrony ma każdy, kto nie jest skazany prawomocnym wyrokiem.

Co jeśli okaże się, że bezpośrednią przyczyną śmierci nie było zachowanie policjanta?

No właśnie. Proszę sobie wyobrazić, że sąd stwierdzi, iż nie było bezpośredniej winy. Kto wówczas cofnie twierdzenia o tym, że policjant zamordował, czy w znacznej części przyczynił się do śmierci Igora Stachowiaka? Nikt tych słów nie cofnie. Dla mnie to zachowanie bardzo nierozsądne.

Cała sytuacja zatem szkodzi wizerunkowi policji i tym wszystkim policjantom którzy pracują jak należy?

Oczywiście cała sytuacja to stygmatyzowanie. Rozumiem, że ludzie napędzani przez media niechętne rządowi żądają krwi czy rozliczeń. Trzeba jednak przypomnieć, że czasy samosądów minęły. Vox populi rządzi przy wyborach, ale nie w sprawach tego rodzaju. Jeżeli okaże się, że ten policjant przyczynił się do śmierci tego człowieka, to oczywiście należy mu się surowa kara. Tego jednak na razie nie wiemy, ludzie działają pod wpływem emocji, a tymczasem te nawoływania medialne powodują, że tracimy racjonalność. Państwo w tej sytuacji nie może działać chaotycznie, bo jak pamiętamy fundamentem silnego państwa jest zasada „Dura lex, sed lex”. I do prawa, a nie do emocji powinniśmy się odwoływać. Pośpiech i emocje w takich sprawach nie służą niczemu, a policja jest stygmatyzowana.

Dziękuję za rozmowę.