Portal Fronda.pl: W najnowszym spocie wyborczym Platformy Obywatelskiej Ewa Kopacz sugeruje, że spory o obecność krzyży w przestrzeni publicznej są „bzdurą”.

Jacek Żalek, Sprawiedliwa Polska: Zakładam, że Ewa Kopacz chciała w ten sposób pokazać, jakoby zagrożenia w tej sferze w ogóle nie było, a wszystkie przejawy dyskryminacji chrześcijan w Polsce można lekceważyć. Powiedziała to jednak w ten sposób, jakby problem zdejmowania krzyży był dla niej „bzdurą”. Wypowiedź ta jest dość dwuznaczna i można ją interpretować bardzo różnie.

Jest natomiast faktem, że z przejawami dyskryminacji chrześcijan spotykamy się coraz częściej. Świetnie obrazują to na przykład utwory „Nergala”, który zupełnie bezkarnie obraża papieża, chrześcijan czy wyznawców judaizmu. Pobłażanie takim zachowaniom powoduje, że słowa szydercze wobec wiary chrześcijańskiej, nakłaniające do przemocy i zabijania trafiają na podatny grunt – a to skutkuje tragediami. Przyczyniają się do tego politycy, którzy tę sprawę lekceważą lub udają, że problem w ogóle nie istnieje. Zuchwałość osób, które atakują chrześcijan, jest coraz większa. A historia uczy nas, że brak reakcji może być bardzo brzemienny w skutkach. Kiedy Hitler namawiał do nienawiści w stosunku do Żydów wszyscy uważali, że jest szaleńcem, a „Mein Kampaf” to tylko jakieś rojenia człowieka niespełna rozumu. Gdy przejął władzę i zaczął swoje postulaty realizować okazało się, że była to oficjalna doktryna państwa – i skończyło się to milionami ofiar.

Dziś jest tak samo. Więcej nawet  - w „Mein Kampf” nie ma tak brutalnych słów jak te, które padają na koncertach, które zawarte są w treści piosenek i funkcjonują w polskiej przestrzeni publicznej. Formułuje się w nich wprost nawoływania do nienawiści i zabijania chrześcijan.

Platforma nie walczy w ocenie pana posła z tym zjawiskiem w sposób wystarczający?

To wszystko jest gra polityczna, nie chodzi o przestrzeganie prawa. Skoro dzisiaj to opozycja upomina się o prawa chrześcijan, to Platforma te kwestie lekceważy, bo nie chce wspierać swoich oponentów. Gdy Donaldowi Tuskowi spadały notowania, to pojechał do Ojca Świętego, by pokazać Polakom, jakim jest dobrym katolikiem. Z kolei gdy trzeba stanąć w obronie prześladowanych chrześcijan to padają lekceważące słowa o tym, że to bzdura – albo panuje po prostu milczenie. Trzeba to podkreślić: to tylko gra polityczna. Platforma kalkuluje, czy jej się to opłaca, czy straci, czy raczej zyska elektorat.

Można więc powiedzieć, że Platforma traktuje katolicyzm instrumentalnie?

Platforma traktuje instrumentalnie nie tylko katolików i wiarę chrześcijańską. Traktuje tak po prostu wszystkich, bo jej właściwym celem jest władza i tej władzy utrzymanie. Dlatego w głębokim poważaniu ma całość obywateli, a nawet własnych członków. 

not. pac