Fronda.pl: Donald Tusk ma ponownie stanąć przed warszawską prokuraturą, tym razem prawdopodobnie w lipcu. To dobrze według Pana, że Tusk znów będzie odpowiadał na pytania związane z katastrofą smoleńską?

Jan Maria Jackowski, senator PiS: Toczące się postępowanie w prokuraturze ponad siedem lat po tragedii smoleńskiej jest efektem tego, że w czasach rządów PO i samego Donalda Tuska, mieliśmy do czynienia z państwem teoretycznym. To państwo nie potrafiło w sposób godny i zgodny z procedurami, pochować ofiar tej ogromnej tragedii. Przypomnę, iż w tej chwili trwają ekshumacje, z których wyłania się przerażający obraz. Wynika z nich, że pochówki zostały przeprowadzone bez wykonania stosownych procedur prawnych, a na dodatek doszło do skandali, bolesnych dla rodzin. W jednej trumnie chowaną nie tę osobę, która miała się w niej znaleźć lub jak słyszeliśmy, znajdowano szczątki kilku osób w trumnie. To wszystko razem pokazuje, że mieliśmy do czynienia z ogromną bylejakością i że ekipa Donalda Tuska podeszła do tej tragedii – jak to powiedział Włodzimierz Cimoszewicz – jak do włamania do garażu. Ponieważ Donald Tusk pełnił istotną funkcję w państwie, w momencie, w którym tragedia smoleńska miała miejsce, dlatego jest powoływany w charakterze świadka. Robienie z tego zarzutu jest niepoważne, ponieważ te sprawy muszą być wyjaśnione. To się należy ofiarom katastrofy i Polakom.

Czy kolejne wezwania Tuska do przesłuchań to jak chce PO, działanie o charakterze politycznym?

PO faktycznie próbuje przedstawiać to jako działanie o charakterze politycznym. To bardzo sprytne działanie o charakterze socjotechnicznym, tak aby odwrócić uwagę od istoty problemu. Istota problemu polega bowiem na tym, że państwo pod rządami Donalda Tuska podeszło do tragedii smoleńskiej jak do włamania do garażu, a więc w sposób nieodpowiedzialny i bez szacunku dla ofiar, ich rodzin i w gruncie rzeczy bez szacunku wobec wszystkich Polaków. Mówienie o tym, że jest to działanie o charakterze politycznym, w gruncie rzeczy jest nawoływaniem do tego, by państwo polskie nie działało. Jeżeli literalnie wczytamy się w oskarżenia polityków PO, to zarzut główny brzmi: Jak można powoływać Przewodniczącego Rady Europejskiej na świadka w sprawie, w której ma na pewno wiele do powiedzenia i jest osobą istotną w toczącym się śledztwie. Z tego punktu widzenia głosy Platformy to naigrywanie się z ofiar tej tragedii i ich rodzin. Proponowałbym, by nie dyskutować o kwestiach politycznych, ale o istocie merytorycznej, która polega na tym, że prokuratura po latach wreszcie powoli zmierza do tego, by wyjaśnić wszelkie szczegóły tej ogromnej tragedii.

Często mówi się o powrocie Donalda Tuska do krajowej polityki. Gdyby Tusk chciał wrócić i wystartować w wyborach prezydenckich, byłby groźnym konkurentem dla prezydenta Andrzeja Dudy?

To są czyste spekulacje. Wybory prezydenckie są za trzy lata. Sądzę, że dla poważnego polityka bycie świadkiem i jednocześnie twarzą państwa teoretycznego, które działało na niby, nie jest sytuacją komfortową i prędzej czy później opinia publiczna wyciągnie z tego wnioski. Donald Tusk przedstawiany w tej chwili jako bezbronna ofiara prokuratury, która nękana tak wybitną postać w sposób absurdalny i niesłuszny, to retoryka, która moim zdaniem obróci się przeciw byłemu premierowi. Donald Tusk zresztą chyba powoli zaczyna się w tym orientować.

Gdyby jednak powrót Tuska miał miejsce, to byłaby to zła wiadomość dla Polski?

Uważam, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Przykład Aleksandra Kwaśniewskiego, cieszącego się niezwykłą popularnością, przekraczającą ramy obozu postkomunistycznego, który to próbował włączyć się po zakończeniu kadencji w życie polityczne, zakończył się fiaskiem. To przykład dla Tuska, że z nim może być podobnie i jak mówię: dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki.

Dziękuję za rozmowę.