Jerzy Zelnik podkreśla, że górnicy walczą nie tylko „o swoje”, ale bronią honoru Polski i suwerenności. Aktor dodaje, że protestujący sprzeciwiają się sytuacji, w której brakuje w Polsce dobrego gospodarza. Dobrego, czyli takiego, który potrafi planować i przewidywać. „Obecnie nie ma w kraju żadnego kataklizmu, ani wojny, więc rządzący mogli planować i analizować sytuację” - komentuje w rozmowie z portalem Wpolityce.pl podkreślając, że przecież złe symptomy pojawiały się już wcześniej, ale politycy je ignorowali.

Zelnik zarzucił Ewie Kopacz, że chce doprowadzić polskie górnictwo do bankructwa. Tak się zresztą stało w przypadku innych gałęzi przemysłu. To, zdaniem aktora, skutkuje coraz większym uzależnieniem naszego kraju. Rozmówca Wpolityce.pl przypomina, że wciąż nie ma gazoportu w Świnoujściu, dlatego jesteśmy zależni od dostaw ze Wschodu, z którym mamy przecież napięte stosunki.

„Tymczasem Polska zanurza się w niesuwerenności, w pozorowanej demokracji. Za fasadą demokracji kryje się nietolerancja, dyskryminacja, fałszowanie wyborów” - mówi Zelnik. I dodaje, że obecna Polska nie spełnia oczekiwań dotyczących tego, jak powinna wyglądać Ojczyzna po 25 latach wolności.

Na koniec aktor dodaje, że Polacy żyją w oczekiwaniu zmiany władzy w 2015 roku i tego, że nowa ekipa pokaże, iż „stać nas na samodzielność”. Podkreśla, że koszty funkcjonowania obecnej władzy są dla nas nie do zniesienia, a przecież rządzi ona już od ośmiu lat.

MaR/Wpolityce.pl